RegionSilesia Flesz

Kieszonkowcy wyruszyli na łowy. Przedświąteczny okres to dla nich prawdziwe żniwa

Centrum monitoringu Silesia City Center to miejsce pilnie strzeżone, bo i samo do strzeżenia służy. Wejść mogą tu tylko uprawnieni pracownicy, którzy czuwają nad bezpieczeństwem kilkudziesięciu tysięcy osób każdego dnia. – Staramy się, żeby monitoring jednak obejmował cały pasaż, aczkolwiek jest kilka takich miejsc, o których nie możemy powiedzieć wprost, które są szczególnie monitorowane – wyjaśnia Tomasz Pietrzak, CH SCC w Katowicach. Kilkanaście systemów kamer, piesze patrole i grupa interwencyjna śledzą każdy ruch potencjalnych kieszonkowców. Przedświąteczny czas to dla nich największe żniwa, bo liczba klientów centrum handlowego w grudniu wzrasta nawet o połowę. Tylko nieliczni wiedzą jak skutecznie się chronić. – Jak jest dużo osób koło mnie, to po prostu zwiększam swoją czujność – mówi Jan Żerdzieński, klient SCC, mieszkaniec Katowic.

Wszystko chowam do wózka, tak że nie mają dostępu do mojej torebki, do moich kieszeń – dodaje Katarzyna Jodłowska, klientka SCC, mieszkanka Katowic.

 

Dla prawdziwych zawodowców przeszkodą nie są nawet szczelnie zamknięte torebki. Na łowy wyruszają w pełni wyposażeni, a każda taka kradzież to skomplikowana operacja. – Złodzieje stosują skalpele, żyletki i kiedy torebka jest przecięta wkładają rękę do środka, wyjmują portfel. To jest taki sposób, który powoduje że w ogólne nie czujemy, że ktoś nam coś kradnie – opisuje nadkom. Tomasz Gogolin, Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach. Zwłaszcza, że ta czujność jest wcześniej dokładnie sprawdzana. Przestępcy działają w grupach i kradną z podziałem na role. Obserwacja ofiary to jeden z ważniejszych elementów całej akcji. – Pozostali wspólnicy mogą odwracać uwagę, mogą stworzyć tak zwany sztuczny tłok, potrącić gdzieś osobę i spowodować, że coś jej wypadnie – dodaje Gogolin.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

Odpowiedzialni za tą część kradzieży przestępcy nazywani są "tycerami". Ten, który sięga do kieszeni czy torebki to "robotnik". Człowiek, który ma wyłapywać potencjalne zagrożenie, na przykład policjantów czy ochroniarzy to tak zwana "świeca". – Czwartą grupą są tak zwane "koniki", czyli te osoby, które przejmują skradziony towar od robotnika, oddalają się z miejsca przestępstwa – tłumaczy oficer operacyjny policji. Podobny schemat kradzieży w zorganizowanych grupach obowiązuje też w pociągach. W nich, w całej Polsce, na stałe działa około siedmiuset złodziei. Specgrupa Straży Ochrony Kolei dzieli ich na tych działających w nocy i kradnących za dnia, z reguły na krótkich odcinkach, w pobliżu dworców i stacji. – Jest taki trzon złodziei, których ja kojarzę od kilkudziesięciu lat, starsi koledzy jeszcze dłużej. Co jakiś czas pojawiają się nowe osoby, których oni uczą zawodu – oznajmia oficer operacyjny Straży Ochrony Kolei.

 

I jeśli przyszli złodzieje są wyjątkowo pojętni, to nawet najlepsza nauka fachu przegra w zderzeniu z czujnością potencjalnej ofiary.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button