Kim są rodzice?

Gdyby nie przypadek, z niespełna roczną dziewczynką mogłoby być nieciekawie. – Kiedy szedłem ze szkoły, usłyszałem płacz dziecka i zobaczyłem wózek w krzakach. Zaraz poszedłem to mamie powiedzieć – relacjonuje Bartłomej Radawiec.
– Mąż razem z synem oczywiście przejrzeli wszystkie krzaki, czy gdzieś tam może komuś się coś nie stało, bo może gdzieś tam jest mama, ale nikogo tutaj nie było – dodaje Izabela Radawiec, matka Bartłomieja.
O ile odkrycie okazało się dość nietypowe, o tyle bardziej zastanawiające okazało się to jak dziecko zostało dla kogoś przygotowane. Miało bowiem przy sobie dwa komplety ubranek, osiemnaście pampersów, jedzenie, a nawet krople do nosa.
– Policjanci przyjechali na miejsce i zaopiekowali sie dzieckiem. Zostało też wezwane pogotowie ratunkowe – wyjaśnia asp. szt. Jacek Pytel z KMP w Katowicach. I wtedy trafiło w ręce lekarzy. – Dziecko jest zadbane, dobrze odkarmione, czyściutkie, bardzo kontaktowe. W tej chwili przebywa na obserwacji w szpitalu. To jest bardzo miła dziewczynka, bardzo wesoła i pogodna, ale tęskni za mamą, bo woła “mamo, mamo” – przyznaje Anna Kidawa z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka.
Za wcześnie jednak osądzać czy dziewczynka została porzucona, czy może coś się stało jej rodzicom. Mimo to katowicki sąd zajął się już dzieckiem i szuka dla niej miejsca. Wciąż też jest z nadzieją, że prawdziwa rodzina w końcu przyjdzie i weźmie dziewczynkę do własnego domu.
Znalazł się ojciec 10-miesięcznej dziewczynki, którą 1 października w krzakach zauważył nastolatek wracający ze szkoły. To 49-letni mieszkaniec Gliwic. Sam zgłosił się na policję rozpoznając na zdjęciach rzeczy dziecka. Jak twierdzi dziewczynka przebywała wtedy pod opieką matki, z którą nie utrzymuje żadnego kontaktu. O dalszym losie porzuconego dziecka zadecyduje teraz sąd rodzinny.