RegionWiadomość dnia

Kładka śmierci. Nie ma winnych. Po 2 latach nie naprawiono też przejścia nad torowiskiem

Najkrótsza i zarazem jedyna droga przez torowisko w Strzemieszycach. Jeszcze dwa lata temu pokonać można było ją przez starą kładkę. To wtedy Marcin Siodłak wyszedł z domu, żeby spotkać się z przyjaciółmi. – On był całą pomocą dla matki i dla nas. Wszystko zrobił, nikomu nie odmówił pomocy – wspomina Bożena Mrówka, babcia Marcina.

Miał szybko wrócić. Niestety, wybrał drogę przez starą kładkę. Jego noga wpadła w dziurę i dotknęła kabla, przez który płynął prąd o napięciu 3 tysięcy woltów. – Wybuchło tak jakby, takie iskry! Później moje rodzeństwo z mamą wybiegli i zaczęło się już palić. Moja mama nie wiedziała, co się dzieje, brat zadzwonił na policję – mówi Kamila Kopeć, mieszkanka Strzemieszyc.

Marcin zginął. Kładka została zamknięta, a mieszkańcy w drodze na drugi koniec dzielnicy zmuszeni zostali do nadkładania kilku kilometrów lub łamania przepisów. – On się poświęcił dla innych, bo przecież tam tyle dzieci do szkoły przechodzi i ludzi, bo tam jest przecież – można powiedzieć – drugie miasto – tłumaczy Bożena Mrówka, babcia Marcina.

To poświęcenie niewiele dało. Dopiero dziś, dwa lata po tragedii, władze Dąbrowy Górniczej zdecydowały się na budowę nowego przejścia. – Jest jakimś kompromisem, który chociaż w minimalnym stopniu jest w stanie poprawić komfort poruszania się, komunikacji mieszkańcom Strzemieszyc, a także zapewnić im w miarę bezpieczne przejście na drugą stronę torów – informuje Bartosz Matylewicz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Dąbrowie Górniczej.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Mieszkańcy Strzemieszyc będą musieli jednak lawirować pomiędzy przejeżdżającymi pociągami. Przejście prowadzić ma bezpośrednio przez tory. Kosztować będzie 212 tysięcy złotych, dodatkowo co miesiąc miasto PKP płacić będzie 40 tysięcy złotych.

Znacznie taniej i bezpieczniej byłoby wyremontować kładkę. Wciąż jednak nie udało się ustalić do kogo należy ani kto odpowiada za wypadek sprzed 2 lat. 2 kwietnia zapadł wyrok uniewinniający pracowników PKP. Nie oznacza to jednak końca sprawy. – W dniu 30 kwietnia tego roku wnieśliśmy apelację do Sądu Okręgowego w Katowicach. Na dzień dzisiejszy nie dysponują żadną wiedzą, czy apelacja została już rozpoznana przez sąd drugiej instancji, czy wyrok został utrzymany w mocy, czy też został uchylony – mówi Zbigniew Zięba, prokurator rejonowy w Dąbrowie Górniczej.

Na wyrok sądu przyjdzie więc jeszcze poczekać. Znacznie szybciej, bo już w połowie września, mieszkańcy doczekają się nowego przejścia.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button