Klasa polityczna

Uścisk ręki, kilka ciepłych słów i fru z premierem na ”Naszą-klasę”. A co, niech znajomi zobaczą. – Z Donaldem Tuskiem graliśmy na stadionie Ludowym razem w piłkę nożną w momencie kiedy odbywało się tutaj wyjazdowe posiedzenie klubu parlamentarnego – wyjaśnia Jarosław Pięta, poseł PO. Bo jeśli człowiek ma te i inne równie ważne znajomości, to czemu się z nimi kryć. Z tego założenia wychodzą śląscy posłowie i posłanki, którzy założyli sobie profile na portalu, który wyraźnie ich kręci. – To w ”Naszej klasie” jest takie intrygujące – zdjęcia, które tam przesyłamy. Możemy oglądać zdjęcia innych – mówi Izabela Kloc, posłanka PiS.
Bo to, kto na ciebie i jak zawadiackim wzrokiem patrzy na zdjęciu nie jest przecież bez znaczenia. – To jest klasyczny efekt odbitego blasku. Pokazujemy się z kimś, kto jest znany. W ten sposób uwiarygadniamy się – tłumaczy dr Krzysztof Gajdka, socjolog. Jeśli wierzyć socjologom, to tylko poseł Wojciech Saługa z PO, pewnie z racji szkolnej ksywy i już za młodu pełnionych funkcji nie potrzebuje podpórki w postaci fotki z politycznym celebrytą. – Byłem prezesem szkolnego koła turystycznego- krajoznawczego i chyba wtedy po wyborze na prezesa tego koła zaczęto mówić do mnie ”Prezes’‘.
Z prezesa zrobił się poseł Saługa, który niestety nie może pochwalić się takimi znajomościami jak poseł Pięta, na którego krótkiej liście figurują także konta fikcyjne takie jak: ”pani zaliczka alimentacyjna”, czy koleżanka z młodości – ”modlitwa o udzielenie łask”. – To są przede wszystkim znajomi z mojego ogólniaka. No może nie wszyscy, ale za to posłanka Izabela Kloc ma na swoim profilu tylko wartościowych mężczyzn i w internecie zapisała się do jedynie słusznego grona kobiet. A właściwie ktoś szarmancki zaprosił ją do niego. – Powiem szczerze, że ja chyba ani jednego zaproszenia nie wysłałam. Może jedno, może dwa, ale raczej to mnie zapraszają. Też nie na wszystkie zaproszenia odpowiadam.
Bo wiadomo nie każdy może u posła na liście zaistnieć. Ale za to poseł z grupą doborowych znajomych może zyskać u elektoratu. – To się od razu przekłada na famę, która idzie po mieście. Widziałeś? Sfotografował się z Donaldem Tuskiem, ściskają sobie rękę. To jest człowiek Tuska. Warto na niego zagłosować, bo ma przełożenie na Warszawę – tłumaczy dr Krzysztof Gajdka. A mieć przełożenie na stolice to już nie przelewki, bo wtedy zaczynają się wirtualne zagrożenia, które ciało poselskie oczywiście dostrzega. – Zagrożenie, może i wywiadowcze, bo takie ono też może być – dodała Izabela Kloc.
Dlatego należy naszych posłów podziwiać nie tylko za znajomych, ale i za szaleńczą odwagę, z którą ze skromnością, ale jednak rzetelnie informują, czym aktualnie się zajmują.