Kłopoty szpitala w Sosnowcu

Pretensje powoli zaciemniają obraz rzeczywistości… Bo jeśli leków sam nie kupi, to szpital na pewno mu nie pomoże – mówią pracownicy, którzy bojąc się o pracę nie chcą ujawniać swojej tożsamości.
Jednak dyrekcja odpiera zarzuty i jak mówi, pacjenta nie leczy się powietrzem ani wodą święconą, tylko lekami i środkami farmacetycznymi, a ktoś musi za to zapłacić … i płacimy my.
O swoich kosztach mówią też związki zawodowe, reprezentujące personel pomocniczy szpitala. Ich zdaniem problemy z lekami to nie jedyne skutki rządów obecnej dyrekcji. Pracownicy, którym obcięto pensje, teraz obawiają się zwolnień. Dlatego protestują.
Problemy finansowe szpitala zaniepokoiły także Śląski Uniwersytet Medyczny, który ma tam swoje oddziały kliniczne. One także mają m.in. utrudniony dostęp do leków, co uniemożliwia prawidłowy proces dydaktyczny i jak twierdzą, jeśli będzie taka konieczność i sytuacja będzie tego wymagała uniwersytet na pewno rozważy stopniowe wycofywanie jednostek z tego szpitala.
Dyrekcja szpitala jest zdziwiona takimi słowami, tym bardziej, że placówka ma już opracowany ambitny plan ratunkowy zakładający wyjście na prosta do 2011 roku.
Również urząd marszałkowski, który odpowiada za szpital przekonuje, że jego dyrekcja dobrze wypełnia trudne zadanie.
Ale inne oceny wystawiają pacjenci.
Wielu pacjentów nie będzie mogło tu przychodzić, jeżeli dyrekcja nie spełni oczekiwań personelu…. Bo jak grożą związkowcy kiedyś ich cierpliwość się skończy…A wtedy zacznie się strajk.