RegionWiadomość dnia

Klub Gaja nie chce corridy w Milówce; jest doniesienie do prokuratury

Byczek Fernando jeszcze nie rozpoczął na dobre scenicznej kariery, a już sama jego obecność wystarczyła, by o Milówce znów było głośno. Pan Grzegorz Śleziak w swoim ogrodzie wybudował prawdziwą arenę. Wszystko po to, by zaprzyjaźnić Polaków z corridą. – Ona jest zrobiona tak jak w ośrodkach w Hiszpanii. Spędziłem tam wiele czasu, teraz są zakazy walk byków. W zamian robią właśnie agroturystyczne pokazy takich byków, jak je chcę robić – bez zabijania. Premierowy pokaz bezkrwawej corridy stoi jednak pod znakiem zapytania. Do walki włączyli się obrońcy praw zwierząt. – Jest na razie jeden byk ze Słowacji sprowadzony. To jest moja zabawka. Ma człowiek prawo się zakochać, jeden ma pieska, drugi ma małpkę, trzeci papugę, ja się zakochałem w byku. Mam prawo mieć taką maskotkę – dodaje właściciel Leśnego Grodu.

Na taką maskotkę w Milówce nie zgodził się Klub Gaja, który zawiadomił już prokuraturę i policję w Żywcu o możliwości popełnienia wykroczenia. – Jeżeli ktoś chce ratować byki, to niech je ratuje, a nie wykorzystuje w takiej formie rozrywki, która naszym zdaniem bezsprzecznie jest w Polsce zabroniona – tłumaczy Jacek Bożek, Klub Gaja. Pismo trafiło również na biurko Powiatowego Lekarza Weterynarii. – Chce zaprezentować jednego, małego półrocznego byczka. Według scenariusza, który nam pokazał – zwierzę będzie tylko stało i będzie tłem dla całego widowiska – oznajmia Ewa Fidler-Kwiatek, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Żywcu.

Ale czy do widowiska w ogóle dojdzie zadecyduje Główny Lekarz Weterynarii. Rękę na pulsie trzyma też żywiecka policja. – Policjanci wykonują już wstępne czynności w powyższej sprawie. Jak ustalono organizator nie ma na myśli zorganizowania stricte corridy, którą możemy oglądać na przykład w Hiszpanii, a jedynie pokaz z udziałem zwierząt – informuje st. asp. Barbara Lorek, KPP w Żywcu. Pokaz, który zdecydowanie bardziej niż corridę ma przypominać zabawę z młodymi bykami. Specjalna choreografia, kostiumy, muzyka a przede wszystkim historia. Do tego specjalni goście z Hiszpanii. Jak zapewnia organizator żadne ze sprowadzonych zwierząt do Milówki nie trafi pod nóż. Ani na arenie, ani poza nią.

Ja je sprowadziłem, żeby uratować. Ja je wyrwałem z piekła i one tu będą żyły. Żeby pokazać dziesięciominutowy pokaz – ja myślę, że powinni przyjść etycy, moraliści, nie tylko pan z Klubu Gaja. Są jeszcze ludzie, którzy są weterynarzami i stwierdzą czy zwierzę jest narażone na stres – przekonuje Grzegorz Śleziak.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button