Klub studencki działa dalej, ale pod zmienioną nazwą

Zdjęcia sprzed studenckiego klubu w Sosnowcu pół roku temu obiegły całą Polskę. Policja zaczęła szukać podpalaczy. I szuka do dziś. Pod okiem prokuratury. – Ustaliliśmy dwóch sprawców tego przestępstwa. Sprawcy ci nie przebywają w miejscu zamieszkania. Ich miejsce pobytu nie jest znane. Śledztwo w sprawie zostało zawieszone do czasu ustalenia miejsca ich pobytu – informuje Mirosław Miszuda, z-ca prokuratora rejonowego w Sosnowcu. Za mężczyznami nie wystawiono listów gończych. Są poszukiwani w tak zwanym trybie zwyczajnym. Prokurator zapewnia, że to się zmieni. Poszukiwanym może grozić nawet 10 lat więzienia.
Zmienić na lepsze miała się też sytuacja w klubie Konkurencja. – Chcielibyśmy by znajdował się tam klub studencki, ale z innym właścicielem i takim, który będzie w stanie sprostać wymaganiom – mówiła po tamtych wydarzeniach Magdalena Ochwat, rzecznik prasowy UŚ.
Co się zmieniło? Nazwa. Dziś klub nazywa się Soho. Właściciel pozostał ten sam. – Postanowiliśmy dać najemcy jeszcze jedną szansę. Podpisaliśmy umowę na rok i na nowych warunkach. Uczelnia zobowiązała najemcę do podpisania umowy z firmą ochroniarską, która dysponowałaby grupami interwencyjnymi. Pracownicy wyposażeni są w identyfikatory i jednolity ubiór, tak by nie było problemu z rozpoznaniem obsługi lokalu – oznajmia Magdalena Ochwat, rzecznik prasowy UŚ. Odwiedziliśmy klub Soho. Nie zauważyliśmy obsługi w jednolitych ubiorach. Nie widzieliśmy też identyfikatorów. Przed wejściem pojawił się za to samochód agencji ochroniarskiej. Czy to poprawiło bezpieczeństwo?
Zdaniem sosnowieckiej policji od majowego incydentu funkcjonariusze interweniowali w klubie tylko 4 razy, ale akurat to, jak sami przyznają o niczym nie świadczy. – Również przed tym incydentem policja nie odnotowywała jakichś zgłoszeń o niesamowitych incydentach, które się dzieją czy na terenie klubu, czy w jego obrębie – wspomina mł. asp. Hanna Michta, KWP w Sosnowcu.
Dziś nie udało nam się skontaktować z przedstawicielami klubu Soho.