Koalicja na rzecz górniczych wdów

Kolejny miesiąc i kolejne rachunki do zapłacenia. Płaci je jednak nie Ewa Nowak, a jej córka. Bo po tragicznej śmierci męża górnika – wdowa nie otrzymała renty i co za tym idzie nie ma też pieniędzy, aby się utrzymać. – Jest to dla nas trochę krzywdzące, bo dochodzimy do wniosku, że gdyby nasi mężowie zginęli w wypadkach grupowych to miałybyśmy jakieś pieniądze. A w tym wypadku to my jesteśmy takie szare myszki – skarży się.
W obecnej sytuacji – bez łaskawego podejścia premiera – górnicze wdowy nie mogą liczyć na wiele. W 1999 roku weszła w życie ustawa o emeryturach i rentach, która – znosząc dotychczasowe prawo – pozbawiła wdowy po górnikach specjalnych przywilejów. – W tym wypadku z jednej strony mamy bezpieczeństwo naszego kraju – żołnierze walczą realizując politykę bezpieczeństwa narodowego, ale z drugiej czy ci górnicy też nie walczą realizując politykę bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju? – pyta Izabela Kloc, posłanka Prawa i Sprawiedliwości. Na to pytanie posłowie odpowiadają jednym głosem. Dlatego poparli inicjatywę PiS i postanowili przywrócić zapis dotyczący górniczych wdów w ustawie o emeryturach i rentach. A mowa w nim, że renta górnicza należy się wdowom bez względu na wiek i stan zdrowia.
– Jesteśmy posłami Śląska, więc myślę sobie, że powinniśmy się jednoczyć w działaniach ponad podziałami, żeby doprowadzić do tego, żeby faktycznie przyznano te renty żonom górników – stwierdza Bożena Kotkowska, posłanka Lewicy.
Wdowy walczą o nie już od kilku lat. A było niezwykle ciężko – mimo że chodzi o pieniądze dla zaledwie pięćdziesięciu kobiet. Wkrótce ma się okazać czy premier przyzna im specjalne, dożywotnie renty. I już wiadomo, że zmian w ustawie emerytalnej PO nie poprze.
– Początkowo nikt na to nie wpadł, że to jest złamanie reguł w trakcie gry. I myśmy lobbowały za wprowadzeniem tego starego zapisu, ale na to nie było powszechnego przyzwolenia – przyznaje Danuta Pietraszewska, posłanka PO. Wszystko dlatego, że w Sejmie najbardziej kontrowersyjne wydaje się nadawanie przywilejów tylko jednej grupie społecznej.
W tym wypadku nie byłyby to wielkie pieniądze – przyznają przedstawiciele Fundacji zajmującej się pomocą rodzinom ofiar górniczych katastrof. – W przybliżeniu koszty, jakie były z tym związane niewiele przekraczają milion złotych w skali roku, dlatego uważamy, że to nie jest wielkie obciążenie. Natomiast jest to tylko obciążenie wybiórcze – oznajmia Bogdan Ćwięk z Fundacji Rodzin Górniczych. Wybiórcze, bo tak jak wdowy po górnikach pomocy mogłyby domagać się również rodziny innych ofiar wypadków w przemyśle. A renta po zmarłym często bywa dla nich jedynym ratunkiem przed nędzą.