Region

Koci los

Kotka ucieka, chociaż ludzie chcą jej pomóc. Dzikiej kotce i jej młodym lepiej niż na wolności miało być w schronisku w Miedarach. Mieszkanka Piekar Śląskich, która wezwała hycla teraz żałuje swojej decyzji i nie chce pokazywać twarzy. Bo jak twierdzi – kotki do schroniska nie trafiły, a ich poszukiwania nie przyniosły rezultatu.

Adrianna Baranowska ze społecznego azylu dla zwierząt rozumie rozgoryczenie kobiety, która chciała pomóc. – Zdała sobie sprawę z tego, że skazała te koty na śmierć i tyle, nie do odzyskania, a ona chciała wziąć te koty, mieliśmy pomóc szukać domów dla maluchów, wysterylizować kocicę – a wyszło tak jak wyszło – o kotach słuch zaginął – mówi Baranowska, społeczny azyl dla zwierząt.

To nie pierwsza taka sytuacja alarmują miłośnicy zwierząt. – Z tego co wiem, w większości wypadków zdarza się tak, że zwierzęta giną po drodze, nie trafiają do schroniska – ciężko wytłumaczyć co się z tymi zwierzętami dzieje – stwierdza Emilia Surmańska, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.

Człowiek odpowiedzialny za ich łapanie i przewóz stanowczo zaprzecza, że zrobił im jakąkolwiek krzywdę i jak tłumaczy zawiózł je do schroniska.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Dlaczego więc mieszkanka Piekar kotów w nim nie znalazła? I skąd różne wersje tego samego wydarzenia? Zdaniem właścicielki schroniska to zwykłe nieporozumienie.

Problemu nie widzą również urzędnicy. – Była prowadzona kontrola, są zresztą prowadzone regularnie i nie wykazała żadnych nieprawidłowości – wyjaśnia Artur Madaliński, UM w Piekarach Śląskich.

Nie wszyscy mogą się z tym zgodzić. Bo ich zdaniem ten porządek istnieje tylko na papierze. – Gmina jest czysta, bo ma podpisaną umowę i niby wywiązuje się ze swoich zobowiązań. I tyle – uważa Adrianna Baranowska.

Do Miedar daleko, więc mieszkańcy rzadko sprawdzają jak mają się bezdomne zwierzęta. A ich głos w tej sprawie jest niezrozumiały.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button