Region

Kokotek: W Markocie brakuje pieniędzy na wszystko

Ja jeszcze ponad dwa lata temu też miałem dom i jednak wylądowałem tutaj – wspomina Mirosław Mitura, mieszkaniec Markotu w Kokotku. Osób, które podobnie jak pan Mirosław znalazły się w trudnej sytuacji jest tutaj więcej. W niewielkim domu mieszka ich 30. Głównie to samotne matki oraz ludzie jeszcze niedawno bezdomni. Najgorsze może dopiero nadejść. Bo ten ośrodek może bardziej niż oni wymaga pomocy. – Sytuacja ośrodka jest o tyle trudna, że budynki, w których Markot funkcjonuje, to zaplecze socjalne jest w złym stanie technicznym i z tego co wiem nie posiada środków na wykonanie remontu – wyjaśnia Aleksandra Stachowiak, Dyrektor MOPS w Lublińcu.

Pieniędzy nie posiadają też lublinieccy urzędnicy. Jego mieszkańców nie mają też gdzie przenieść, bo Markot to jedyne takie miejsce w gminie.Pomagamy ośrodkowi na tyle ile w kwestii formalnej możemy. Nieodpłatnie użyczamy budynek stowarzyszeniu. Umowa kończy się w przyszłym roku, ale będziemy rozważać jej przedłużenie. W zeszłym roku za kwotę ponad 14 tysięcy złotych przeprowadzony był remont dachu – informuje Żaneta Białek, Urząd Miasta w Lublińcu. Na głowę nie cieknie, ale poza tym brakuje dosłownie wszystkiego. Od produktów spożywczych i opału, po podstawowe wyposażenie.Mamy problem z pralkami, których nie mamy. Nie pogardzimy nawet franią, którą pewnie już w muzeum można zobaczyć, a my tu chętnie to wykorzystamy, bo to są dość takie rzeczy, które się u nas sprawdzają – opowiada Roman Kulej, kierownik ośrodka w Kokotku.

Zimą potrzeby są dwa razy większe. Bo lubliniecki Markot pełni też rolę jedynej w tym mieście noclegowni. Więc potrzebne będą nie tylko dodatkowe łóżka, ale i ciepłe ubrania.Panowie w różnym stanie przychodzą. Mam na myśli pod wpływem alkoholu. To jest raczej niewskazane, bo są małe dzieci i na wszystko patrzą. Ale na razie jest jak jest – mówi Sylwia Rogowska, mieszkanka ośrodka w Kokotku. I bardzo powoli się zmienia własnym sumptem remontują też zniszczony budynek. Nie wszystko jednak mogą zdobyć sami. – Jeśli jest możliwość załatwienia czy wsparcia nas w tym, żebyśmy mogli trochę węgla dostać, ewentualnie drzewa. Bylibyśmy bardzo wdzięczni – podkreśla Roman Kulej. Tak jak za każdą pomoc.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button