RegionWiadomość dnia

Kolejne spotkanie ws. wody na ulicy Komandra

Konflikt trwa od września i mimo że teraz nie ma nie tylko porozumienia, ale i bieżącej wody w kranach Józef Mrowiński, który mieszka przy ulicy Komandra podkreśla, że dopóki wszystko nie będzie zgodnie z założeniami mieszkańców umów nie podpiszą. – Chodzi o to, żeby nie było socjalistycznego podziału, jak to było kiedyś – podkreśla.

Po niemal trzech miesiącach przepychanek pomiędzy mieszkańcami a Chorzowsko- Świętochłowickim Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji w sprawę zaangażowali się Świętochłowiccy urzędnicy. Jednak jak podkreślają mieszkańcy, stało się to zdecydowanie za późno. Bo ich zdaniem problem mógłby być rozwiązany od ręki. – Jak im się podoba 12 tysięcy, to mnie się wydaje, że to jest pestka, to nie jest wielki dług – denerwuje się Karina Ziaja, mieszkanka bloku przy ul. Komandra. I z tą pestką radni nie chcą sobie radzić. Ich zdaniem udział w negocjacjach wynika jedynie z dobrej woli. – Uważam, że Rada Miejska Miasta Świętochłowice nie jest adresatem, adresatem jest tutaj przede wszystkim zarząd Chorzowsko-Świętochłowickiego  Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji – podkreślał kilka dni temu Jerzy Lesik, świętochłowicki radny.  

Pewne jest, że jeszcze nie upłynie dużo wody, nim wszyscy dojdą to porozumienia. Bo każdy inaczej interpretuje zapis o ewentualnym odłączeniu wody, kiedy pozostali mieszkańcy nie będą płacić. – Nie ma mowy o żadnej odpowiedzialności zbiorowej. Proponujemy wspólnocie umowę we wszelkich dostępnych wariantach takich, jakie przewiduje ustawa – zaznacza Andrzej Cieślik, rzecznik prasowy przedsiębiorstwa.

Na zarządcę w tym momencie spada odpowiedzialność ściągnięcia wszystkich należności od lokatorów. Co jest niemożliwe do wykonania, ponieważ w przypadku kradzieży wody zarządca nie ma prawa wejść do lokalu i zakręcić tą wodę – uważa Bartłomiej Warzecha, mieszkanie bloku przy ul. Komandra.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Tak jak z nieznajomości prawa bierze się cały spór, zauważa prezydent Eugeniusz Moś. – Te negocjacje, te stawiane warunki, to są eksperymenty prawne. Cierpią na tym ludzie – zauważa.

Ludzie, którzy pomimo cierpienia nie zamierzają się poddawać.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button