Kolejne toksyczne wysypisko

Odkryte wczoraj kolejne już nielegalne składowisko chemicznych odpadów w powiecie myszkowskim przyciąga. Tych, którzy zwęszyli możliwość sporego zarobku w ewentualnej utylizacji chemikaliów: Otwierałeś teraz beczkę. Nie boisz się o własne zdrowie? – Nie. Taka praca – odpowiada Jakub Ciupiński, firma REKO z Myszkowa. Praca, o którą teraz w dobie wysypu nielegalnych wysypisk, trzeba walczyć. Jak się okazuje – bez względu na wszystko.
W oddalony o 20 kilometrów Choroniu jest podobnie. Wiele wskazuje na to, że łamanie prawa i narażanie własnego zdrowia wciąż opłaca się tym, którzy beczki z niebezpieczną chemią zostawiają w lasach. – Jechała ciężarówka i na skrzyżowaniu nawracali, odjechali. Po prostu się chyba nas wystraszyli, że my tu jesteśmy – mówi Kazimierz Hak, OSP Lgota Górna.
Biała ciężarówka pojawiła się wczoraj, gdy strażacy zabezpieczali bombowe odkrycie. Nasza kamera, która w Lgocie Górnej – miejscu znalezienia beczek z niebezpieczną substancją, była dziś rano prawdopodobnie nagrała tą samą białą ciężarówkę. Kierowca, po zauważeniu telewizyjnej ekipy, odjechał. – Nie jest w stanie gmina upilnować firmę czy kogokolwiek kto chce wywieźć, żeby tego nie wywiózł. Trzeba by dzień i noc pilnować terenu – uważa Edward Kaczmarzyk, Urząd Gminy Koziegłowy, referat ochrony środowiska. W ostatnich pięciu miesiącach, w samym tylko powiecie myszkowskim, odkryto trzy składowiska toksycznych odpadów. Chemicznym bombom od początku przygląda się prokuratura. – Są to mimo wszystko różnego rodzaju substancje, jeśli chodzi o Choroń i te materiały ujawnione w Lgocie Górnej. Także będą w tych sprawach prowadzone na razie dwa odrębne postępowania – wyjaśnia Katarzyna Sacharczuk, Prokuratura Rejonowa w Myszkowie.
Choć jak mówią inspektorzy ochrony środowiska, wszystkie te miejsca wyglądają zaskakująco podobnie. – Możemy domniemywać, na podstawie pewnych podobieństw całej tej sytuacji, że może to być jeden sprawca. Schemat akcji jest za każdym razem podobny – beczki wypełnione odpadami lub butelkami z jakimiś chemikaliami porzucone w trudno dostępnym miejscu, odległym od siedzib ludzkich – opisuje Mariusz Ślęzański, WIOŚ w Katowicach.
A takich w okolicach Myszkowa nie brakuje. Najwyraźniej brakuje za to zdrowego rozsądku.