Kolejny protest motocyklistów ws. A4

15 minut nadrabiania trasy i jak wyliczyli motocykliści 32 złote w kieszeni. To dla nich wystarczające powody, żeby wierzyć, że ich akcja zakończy się powodzeniem. Mówią, że do takich ruchów zmusiła ich ignorancja zarządcy autostrady A4. – Myśli, że nie mamy siły przebicia i jesteśmy małą grupką. A pokażemy, że większość z nas jest też kierowcami samochodów – podkreśla Maciej Korczyński, motocyklista.
Ta niby mała grupka już raz udowodniła, że potrafi walczyć o swoje. Tak było kilka miesięcy temu. Ale mimo buntu za przejazd autostradą wciąż muszą płacić tyle samo, czyli tyle, ile płacą kierowcy. – Jest drogo. Wszystko drożeje. Autostrady drożeją, a warunki są, jakie są na tej autostradzie – stwierdza Piotr Nalepa, który popiera akcję motocyklistów.
Trzeba przyznać, że odkąd ukończono remonty zdecydowanie się poprawiły. Dlatego zarządca protestu się nie wystraszył. – Myślę, że kierowcy sami wybiorą odpowiednią dla siebie drogę. Autostrada bezwzględnie jest drogą bardziej bezpieczną i pozwala na oszczędność czasu. Jedzie się nią szybciej – zaznacza Alicja Rajtar ze spółki Stalexport Autostrada Małopolska. Dlatego do wyboru tras alternatywnych czasami namawiać będzie trzeba dłużej. – Ja nie skorzystam. Wolę wydać te pieniądze i jechać autostradą niż stać tutaj w korkach – mówi Gabriel Pliszczek.
Do akcji wkracza kto tylko może. Na swój koszt. Daniel Guzik guzik naciska z ogromnym zaangażowaniem. I tylko w ciągu ostatnich dwóch dni zrobił ponad 4 tysiące ulotek. – Jest ogólnie dostępny wzór ulotki, który można sobie dowolnie skserować. Ja robię trochę więcej, bo mam takie możliwości – mówi. A te motocykliści zwiększają za pomocą swojego forum. Zbierają też pieniądze, żeby za kilka tygodni rozdawać kolejne ulotki. Znajdzie się na nich mapa z trasami alternatywnymi i informacje dlaczego warto z ich skorzystać. – Za te 32 złote można kupić ładny bukiet kwiatów dla dziewczyny lub żony. Albo wziąć dzieci do kina. Wcale nie musimy ich zostawiać na najdroższych autostradach, jakie są w Europie – uważa Szczęsny Filipiak, motocyklista z Grupy Południe.
Jednak wydaje się, że sytuację niełatwo będzie zmienić. – Motocykle i samochody osobowe zostały zaliczone do tej samej kategorii pojazdów przez ministra infrastruktury, w związku z tym opłata pobierana od motocykli i samochodów osobowych opłata jest taka sama – wyjaśnia Rajtar. Dlatego gdy się nie spieszy to droga alternatywna może być nie najgorsza. Pod warunkiem, że i chętnych będzie niewielu.