Region

Kolejny Złombol wyruszył z Katowic; tym razem do Istambułu

Uczestnicy tegorocznego Złombolu chcą dotrzeć – w jednym kawałku – aż do Istambułu. Przygotowania trwały do ostatnich minut przed startem, chociaż ekipy koniec z końcem próbowały już związać od kilku miesięcy. Tak jak załoga ponad 20-letniej Czerwonej Rity. – Kiedy znaleźliśmy ją u poprzedniego właściciela, to ciężko było ją odróżnić od krzaków, bo to było w lutym, kiedy jeszcze śnieg leżał. No i tak ją dociągnęliśmy na sznurku do domu. A dziś przezywa drugą młodość – mówi Rafał “Kabanos”, uczestnik Złombolu 2010.

Podobnie jak inne samochody, wyposażone w wiele udogodnień – bardziej lub mniej praktyczne. – Mamy stolik do klepania kotletów, no i kuchenkę gazowa dwupalnikową, tak że dla naszej pięcioosobowej ekipy spokojnie można obiad przyrządzić, w razie czego można sobie też zapalić światło, więc można to zrobić nawet w ciemnych warunkach – stwierdza Jacek Chwaliński, uczestnik Złombolu 2010.

Niektóre samochody zaczęły się psuć jeszcze przed startem. Na przykład nie wytrzymało sprzęgło trabanta, dlatego Jan Badura, współorganizator Złombolu, musiał coś szybko wykombinować. – Niespełna 20 minut temu nabyłem spontanicznie od znajomego, za parę groszy nabyłem poloneza. Właśnie teraz trwa oklejanie, opisywanie i lekki tuning wizualny – mówi.

Jednak dobra zabawa i niezapomniane wrażenia to nie wszystko. Złombolowcy w tym roku, uzbierali już ponad 100 tysięcy złotych dla katowickiego domu dziecka. – Cała akcja polega na tym, że sprzedajemy powierzchnię reklamową na naszych samochodach i w ten sposób szukamy darczyńców – tłumaczy Martyna Kinderman, współorganizatorka Złombolu 2010.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Teraz pozostało najważniejsze – dojechać do celu, a potem jeszcze jakoś wrócić.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button