Region

Kolizje przy remontach

Na drodze krajowej numer 86 ostrożności i uprzejmości nigdy nie za wiele. Bo gdy ich zabraknie wszystko może się skończyć wypadkiem. – Tutaj to jest strasznie. Przez te przebudowy – mówi Adrianna Pazera, kierowca. Bo ich liczba wprost proporcjonalnie przełożyła na policyjną statystykę zdarzeń drogowych. Według sosnowieckiej policji im bardziej prace na tamtejszym odcinku DK 86 przyspieszały, tym szybciej rosła niechlubna statystyka. A od maja do teraz wypadków było tam o ponad 20% więcej niż w roku ubiegłym. – Dochodzi do drobnych kolizji drogowych. Tutaj chodzi o to, że kierowcy jadą z nadmierną prędkością. Nagle w jakieś sytuacji są zmuszeni przyhamować, ktoś kto jedzie za. Ktoś kto jedzie za nie zdąży i uderza w samochód – wyjaśnia Hanna Michta, KMP Sosnowiec.

A uderzająco kiepsko zrobione jest oznaczenie nowych dróg, które zmusza kierowców do nie do końca bezpiecznych zachowań. Bo chyba tylko wróżbita jest w stanie wyczytać coś z nieczytelnego oznaczenia. – Nie są w ogóle zrobione. Ale trzeba sobie jakoś radzić, wiadomo – mówi kierowca. Wiadomo też, że jedni radzą sobie lepiej, inni trochę gorzej, a Ci co powinni na to zaradzić, radzą się niczemu nie dziwić. – Nas to nie dziwi. Wynika to z tego, że jest to drugi najbardziej obciążony ruchem odcinek dk w województwie śląskim po A4. Natężenie ruchu jest na tyle duże iż wprowadza pewne zamieszanie – stwierdza Wojciech Gierasimiuk, GDDKiA. Zamieszanie to dobre słowo. Bo czasem nie wiadomo czy ustąpić, w którą stronę jechać, albo nawet gdzie jest droga. Taka przebudowa powoduje straty nie tylko w autach osobowych, ale uszczupla też tabor autobusowy. – Były wypadki. Jak wiem były dwa wypadki w PKM Sosnowiec, gdzie dwa zostały przerysowane – mówi kierowca autobusu.

Bo pasy są tak wąskie, że autobusy nie mieszczą się na wjazdach na drogę główną, a niedostatki przebudowy dostrzegają już nawet pasażerowie. Swoje racje mają pasażerowie, swoje kierowcy, a swoje administrator drogi, który twierdzi, że znaki daje i sprawdza na bieżąco. – Stan oznakowania sprawdzany jest codziennie. Natomiast problem polega na tym, że to oznakowanie jest permanentnie niszczone – oznajmia Wojciech Gierasimiuk. Lub czasem zainstalowane tam gdzie nie potrzeba. A to może szybciej niż ktokolwiek się spodziewa otworzyć kierowcy zupełnie nową drogę postępowania z administratorem. – W przypadku kiedy mamy do czynienia z błędnym oznakowaniem drogi wówczas należy się zastanowić nad wystąpieniem z roszczeniem odszkodowawczym wobec zarządcy drogi – tłumaczy dr Michał Kania, prawnik.

A wtedy może się okazać, że dwadzieścia kilka milionów złotych, które GDDKiA wyda na przebudowę to nie jedyne koszty tej inwestycji. Bo wystarczy, że ktoś się zdenerwuje, nie machnie na problem ręką i prosto z drogi pojedzie do adwokata.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button