Komisja hazardowa wraca do pracy
Komisja hazardowa po dwóch miesiącach przerwy związanej z tragedią smoleńską znów powraca i ma zamiar działać na pełnych obrotach. Dziś przesłucha dwie osoby. Pierwszą z nich jest szef polskiego oddziału firmy GTech współpracującej z Totalizatorem Sportowym – Jacek Kierat, który miał złożyć zeznania przed komisja w marcu. Jednak świadek dostarczył komisji zwolnienie lekarskie i przesłuchanie przełożono. Drugą osobą, która stawi się przed komisją będzie kierownik wrocławskiego Urzędu Stanu Cywilnego i członek zarządu wojskowego Klubu Śląsk Wrocław Henryk Kalinowski.
Zgodnie z uchwałą sejmową śledczy powinni zakończyć swoje prace do końca września. Jednak zdaniem Sławomira Neumanna z PO, komisja powinna zakończyć prace po przesłuchaniach świadków, którzy zostali zaproszeni na ten tydzień i rozpocząć pisanie raportu końcowego. Jego zdaniem, zdobyta do tej pory wiedza i dostęp do dokumentów to informacje wystarczające do napisania rzetelnego raportu.
Natomiast Andrzej Dera z PiS, który zastąpi w komisji tragicznie zmarłego Zbigniewa Wassermanna, jest zdania, że do zakończenia prac komisji jeszcze daleko. Poseł jest w trakcie czytania dokumentów zgromadzonych przez komisję. Uważa, że należy wezwać jeszcze kilku świadków. Jednym z nich jest były szef gabinetu politycznego ministra sportu Marcin Rosół.
Także wiceszef komisji hazardowej Bartosz Arłukowicz jest daleki od wyznaczania terminu końca prac komisji. Polityk zaznacza, że skoro Sejm dał śledczym czas do końca września, nie ma powodu do pospiechu tylko dlatego, że tak chce Platforma Obywatelska. “Zakończymy prace gdy wyjaśnimy sprawę” – oświadczył poseł.
W sumie w tym tygodniu śledczy zamierzają przesłuchać pięciu świadków – między innymi ministra skarbu Aleksandra Grada i byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego.