Konflikt o kominy w Mysłowicach

Podobno przynoszą szczęście, na pewno mają dbać o bezpieczeństwo ludzi. To zdaniem kominiarzy w Mysłowicach jest poważnie zagrożone. Na zlecenia miasta od dwóch lat przeglądami przewodów kominowych zajmuje się wybrana w przetargu firma Eko Invest. To właśnie jej pracownicy alarmują, że stan kominów w Mysłowicach zagraża życiu mieszkańców. – Remontowane są kominy sporadycznie w miejscach, gdzie przeważnie są widoczne tak, żeby jak ktoś jedzie z ulicy widział, że są w dobrym stanie, ale tutaj jak mamy je schowane problem jest – uważa Maciej Kaszek, mistrz kominiarski, “Eko Invest”. Zdaniem kominiarzy Miejski Zarząd Gospodarki Komunalnej nie robi nic, żeby rozpadające się kominy wyremontować. – To się nie da w zasobach stuletnich uniknąć takich sytuacji, ale staramy się na bieżąco wszystkie zalecenia wykonywać – odpowiada Jan Bielawka, Miejski Zarząd Gospodarki Komunalnej w Mysłowicach.
Na bieżąco też MZGK zbiera dowody, że problemem nie jest stan budynków, ale firma, która je sprawdza. – Panowie są firmą nierzetelną i zostaną za chwilę wyrzuceni. Są nierzetelni, zbieramy na to dokumenty i mamy ich już coraz więcej – tłumaczy Zbigniew Augustyn, Miejski Zarząd Gospodarki Komunalnej w Mysłowicach.
Jakie to dowody, dyrekcja zakładu zdradzić już nie chce. Otwarcie o kolejnych uchybieniach mówią za to kominiarze. – Przewody kominowe jak i głowice są do remontu. Głowice w budynkach zagrażają bezpieczeństwu ludzi i nie możemy doprosić się o remont już praktycznie dwa lata. Piszemy pisma do powiatowego nadzoru budowlanego, do straży pożarnej, ale bez odzewu – oznajmia Karol Kaszek, właściciel firmy “Eko Invest”
– Przewody w tym roku uszczelnialiśmy i nadal będziemy je uszczelniać – ripostuje Zbigniew Augustyn, Miejski Zarząd Gospodarki Komunalnej w Mysłowicach.
Uszczelniać jest co, bo MZGK zarządza 180 budynkami. Jak przekonują jego władze, w ostatnim czasie kominy naprawiane były w ponad trzydziestu z nich. – Był czas, żeby to zrobić, ale teraz na zimę? Widzieliście, że jest drożność, cała gazeta się spaliła – mówi Henryk Hajduga, mieszkaniec Mysłowic.
Pośrodku tego konfliktu są mieszkańcy, którzy nie wiedzą czy w całej sprawie chodzi o biznesowe porachunki, czy o zdrowie ludzi. Wiedzą jednak, że coś ze zniszczonymi kominami trzeba zrobić. – Poniosłem kiedyś stratę, bo ławy kominowe była wichura i spadła mi ława kominowa na samochód – wspomina Krzysztof Kołodziej.
Teraz też spadają, tyle że gromy jednych na drugich. Miasto wynajęło już firmę, która sprawdza czy Eko Invest dobrze sprawdzał kominy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tylko mieszkańcy wcale nie mogą powiedzieć: sprawdzam.