RegionWiadomość dnia

Konflikt w Będzinie. Część mieszkańców osiedla Syberka chce założyć wspólnotę

Postanowili zawalczyć o lepsze życie we własnym “M”. Wrogiem jest będzińska spółdzielnia “Wspólnota”. – Nałożyli nam podzielniki. Bloki nieocieplane i ja co roku 1,3 tysiąca zł dopłacam do centralnego ogrzewania. Coraz wyższe rachunki i składki na – zdaniem mieszkańców – różnej maści fundusze. Jak mówią, w blokach inwestycji nie widać. – Jesteśmy zakładnikami spółdzielni. To nie wynika z naszej zgody. To ustala sobie zarząd.

Część mieszkańców osiedla Syberka w Będzinie wystąpiła już nawet na drogę prawną. Będzińska prokuratura badała co stało się z wodą za ponad sto tysięcy złotych, której mieszkańcy nie zużyli, a zapłacić musieli. Tydzień temu jednak prokuratorzy podjęli decyzję, że w przelewającej się wodzie znamion przestępstwa nie ma. – Nadal te ubytki są i mówię, ze średnia tych ubytków to jest 40%. To jest naprawdę bardzo dużo– uważa Jerzy Sobczyk, mieszkaniec os. Syberka w Będzinie. To przelało czarę goryczy. Pod specjalnymi listami zaczęli więc zbierać podpisy. Wspólnotę będą mogli utworzyć, jeśli zgodzi się na to co najmniej 51% właścicieli mieszkań w danym budynku. Rozbrat ze spółdzielnią wydaje się być coraz bliższy. Taką chęć, tylko z jednego bloku, zadeklarowali mieszkańcy prawie stu trzydziestu mieszkań. Celem jest założenie wspólnoty i własne decydowanie o tym, jak i kiedy będą wydawane pieniądze mieszkańców. – Jeżeli lokatorom nie podoba się zarządca, to można go w każdej chwili odwołać. Natomiast spółdzielni niestety się nie da – mówi Edyta Chojnacka, mieszkanka os. Syberka w Będzinie.

Władze “Wspólnoty” na planowaną wspólnotę patrzą co najmniej niechętnie. Zdaniem spółdzielni od kiedy mieszkańcy zaczęli walczyć o lokatorską wolność nagle zaczęły się dewastacje w budynkach i “chodzenie” od mieszkania do mieszkania propagujące ideę wspólnoty.Przychodzą do nas z zapytaniami i z obawami, co się dzieje na budynku. Są nagabywani. Wręcz straszeni. W związku z tym my musimy w jakiś sposób zareagować – odpowiada Jolanta Zaczkowska, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej “Wspólnota” w Będzinie.

Zarząd spółdzielni wydał bezwzględny zakaz spotykania się na korytarzach budynków. Byłego prezesa jednej z sosnowieckich spółdzielni zachowanie tej z Będzina wcale nie dziwi. – Spółdzielnie robią wszystko, żeby do tego nie dopuścić z prostej przyczyny. Mają świadomość, że to jest ich praca i takie wydzielanie się wspólnot powoduje zmniejszenie zasobów spółdzielni i ktoś traci pracę – wyjaśnia Andrzej Czerwiński, były prezes SM “Środula” w Sosnowcu. Zyskać mogą za to mieszkańcy.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button