RegionWiadomość dnia

Kontrowersje wokół przetargu na recykling śmieci w Rybniku

W miejscu, gdzie problem ze śmieciami zwykle się kończy… w Rybniku dopiero się zaczyna. – Można powiedzieć, że to początek – nie chciałbym powiedzieć góry lodowej – ale zdaje się, że coś na rzeczy jest – uważa Piotr Kuczera, radny opozycji.

Zdaniem niektórych radnych na rzeczy jest przetarg ogłoszony jeszcze w 2008 roku. I czas, jaki urzędnicy narzucili inwestorom, by ci mogli zgłaszać swoje oferty na wybudowanie takiego zakładu. – To jest zgodnie z wymogami, które przypisano tego typu postępowaniom. Firmy startują do przetargu i podejmują ryzyko działalności – podkreśla Michał Śmigielski, wiceprezydent Rybnika. Takiej jak recykling śmieci.

Chodziło o to, by ze sterty ofert wygrzebać taką, która będzie dla miasta, ale i dla inwestora najbardziej korzystna. – Firma spełniła warunki, wpłaciła wadium i zostaliśmy wybrani jako oferent – mówi Agnieszka Kozera, wiceprezes firmy Sego sp. z o.o.

Selekcji potencjalnych inwestorów raczej nie było. Bo do przetargu zgłosiła się tylko jedna firma. Wszystko odbyło się w świetle prawa. Jednak cel ogłoszenia takiego przetargu, jak twierdzą eksperci był zgoła inny. – Z ogłoszenia o tym przetargu wynika wprost, że mogła się do niego zgłaszać nieograniczona liczba tych podmiotów, które spełniają wymagania przewidziane w tym przetargu – stwierdza Krzysztof Nowak, dyrektor Wydziału Prawnego w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Jednak urząd miasta na przygotowanie oferty dał inwestorom zaledwie dziesięć dni. Z tego cztery wypadły w weekend.

Zapytaliśmy przedstawiciela jednej z firm, ile czasu zajęłoby przygotowanie wymaganej oferty. – Z końcem 2009 roku przygotowaliśmy, na potrzeby własne, opracowanie takiej koncepcji na zagospodarowanie terenu. Zajęło nam to około trzech miesięcy – przyznaje Jan Bryda z firmy gospodarującej odpadami Interpromex w Będzinie. I prawdopodobnie tyle samo czasu potrzebowali właściciele firmy Sego.

Jak przekonują radni opozycji, o wiele łatwiej jest dobrze przygotować ofertę, jeśli o planowanych w mieście inwestycjach wie się nieco wcześniej. – Rzecz ostatnia i chyba najbardziej bulwersująca to powiązania rodzinne pomiędzy osobami, które funkcjonują w urzędzie miasta i zajmują kierownicze stanowiska a osobami, które pracują w firmie – stwierdza radny Kuczera.

Moja żona jest naczelnikiem wydziału inwestycji w urzędzie miasta w Rybniku. Jest inżynierem budowlanym, chyba jej to wolno? – przyznaje Jarosław Knosek, udziałowiec w firmie Sego.

Tak jak wolno było firmie na cztery miesiące przed ogłoszeniem przetargu zwrócić się do urzędu miasta po wydanie decyzji i środowiskowych uwarunkowań na realizację inwestycji.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button