RegionWiadomość dnia

Kopalnie, jaskinie i drogi, czyli miejsca wiecznej pamięci

Znicze płoną nie tylko na cmentarzach. Pod pomnikiem ofiar katastrofy na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich nie zawsze zapalane są tylko przez rodziny tragicznie zmarłych. – Są obcy zupełnie, których normalnie ludzie nie znają, ale mają wrażliwość, żeby pamiętać o tej tragedii i mają chęć, żeby tutaj po prostu przychodzić – mówi Teresa Konieczna, pracownik ochrony. Przychodzą też pod kopalnie Wujek, by powspominać i uczcić pamięć 9 górników, którzy zginęli podczas pacyfikacji 16 grudnia 1981 roku. Barbara Jęśko dobrze pamięta te wydarzenia, miała tego dnia dyżur na kopalni w punkcie medycznym.  – To był strach, bo nie wiadomo było co się stanie, to była złość taka wielka, że jest tak a nie inaczej.

Dziś 10-letniej wnuczce zorganizowała lekcję historii w terenie, najpierw kopalnia Wujek potem wieża spadochronowa w katowickim Parku Kościuszki. W tym samym miejscu o swoich poprzednikach pamiętali też harcerze. Znicze przy drogach trudno zliczyć. Z roku na rok takich miejsc pamięci jest coraz więcej. – To jedyne takie nasze pożegnanie jest z takimi ludźmi i nie spotkamy się. Spotkamy się już może na tym drugim świecie z nimi – stwierdza Stella Chociniec. Rodziny tych, którzy zginęli w wypadkach komunikacyjnych stawiają przy drogach już nie tylko znicze. Na Drogowej Trasie Średnicowej cztery miesiące temu życie stracił motocyklista, miał 32 lata. Dziś stoi tu krzyż. Zdaniem psycholog Anna Kazimierczyk-Słomki takie odwiedziny miejsc, w których zginęła bliska osoba, są naturalne. Dają siłę tym, którzy zostali. – Chcemy poczuć z nim więź, poczuć  to jakby to mogło być jakbyśmy byli przy nim, gdybyśmy mieli okazje mu towarzyszyć, pożegnać go. Chcemy jakby uwiecznić to miejsce, gdzie ta najbliższa nam osoba albo bardzo ważna dla nas osoba tam właśnie skończyła swoje życie.

Do jaskiń nie każdy może się dostać, więc z pomocą przychodzą ratownicy górscy. Od 15 lat zawsze w dzień zaduszny zapalają znicze w miejscach, w których doszło do śmiertelnych wypadków. Na przykład wielka Studnia Szpatowców – jaskinia, w której zginęło już 5 osób. – Jest to oddanie takiego hołdu tym osobom, które podczas wykonywania swoich pasji oddały życie i już nie wróciły do swoich domów – zaznacza Dagmara Warchala, ratowniczka Grupy Jurajskiej GOPR. Za to żyjący wracają do nich, nie tylko w myślach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button