Korupcja w gliwickim urzędzie

To afera wielkiego formatu. Same odczytanie aktu oskarżenia – to kilka posiedzeń sądu. Wszystko zaczęło się od anonimowego donosu na początku 2006 roku. Policjanci z wydzialu korupcyjnego wpadli na trop mężczyzny ktory obiecywał załatwienie mieszkania z zasobów komunalnych Gliwic. Potem zatrzymania potoczły sie lawinowo bo kolejki do lewej kasy były znacznie większe. Winne są pracownice urzędu miejskiego, które fałszowały dokumenty, lub przymykały oko na nieprawidłowości. By dostać komunalne mieszkanie wystarczył załącznik do wniosku – w zależności od stanu lokalu od kilku do dwudziestu tysięcy zlotych. Członkowie tej grupy wykorzystywali zasoby mieszkaniowe jak własną spółdzielnie, to oni decydowali, kto dostanie przydział, a kto nie. Łącznie przed sądem stanie trzydzieści siedem osób. To zarówno osoby które brały łapówki, jak i te, które dawały.