AlarmRegionWiadomość dnia

Koszmar w Rybniku! Kobieta z martwym dzieckiem w brzuchu 22 godziny czekała na cesarskie cięcie! [WIDEO]

To miała być wizyta jak każda inna. Pani Patrycja w poniedziałek (16.06) rano pojechała do przychodni po skierowanie do szpitala. Czwartego lipca miała urodzić swoje drugie dziecko -Pani doktor mnie przyjęła, no i od razu stwierdzono, że jest słaby puls dziecka, znaczy miałam robione USG, ale u pani doktor na monitorze, nie umiała tego wykryć, bo miała, dziecko było obrócone po prostu – mówi Patrycja Brachman, która straciła dziecko. Lekarz polecił by natychmiast jechać do szpitala. Na skierowaniu, jak mówi rodzina dopisał "brak tętna dziecka" trzy znaki zapytania – PILNE. Mimo to kobieta miała zostać potraktowana tak, jak każdy inny pacjent. -Ja tak jak zauważyłam, że oni po prostu nie interesowali się moją siostrą, tak jakby odpychali ją, odpychali na następną kolejkę, ktoś inny ważniejszy niż kobieta w ciąży z dzieckiem – mówi Natalia Brachman, siostra Patrycji.

 

Po trzech godzinach oczekiwania, gdy lekarze wreszcie zbadali panią Patrycję pewnym już było, że jej dziecko nie żyje. -Powinnam od razu zostać przyjęta na blok operacyjny i zostać, to dziecko powinno być ratowane, a oni po prostu byli nie zorganizowani czy coś… – mówi o dramatycznych wydarzeniach jakie rozegrały się w rybnickim szpitalu Patrycja Brachman, która straciła dziecko. Na tym jednak dramatu rodziny nie koniec. Gdy lekarze zostali poproszeni o jak najszybsze przeprowadzenie cesarskiego cięcia i usunięcie martwej dziewczynki okazało się, że trzeba czekać, bo w szpitalu nie ma odpowiedniego zespołu! –Myśmy prosili, żeby po prostu ją zoperować, niech ona nie leży z tym martwym dzieckiem, bo wpłynie jej to na psychikę, ona była załamana – mówi Irena Pęczek, mama Patrycji.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Zrozpaczona rodzina zdecydowała się na szukanie pomocy u rzecznika praw pacjenta. Ten w trakcie rozmowy telefonicznej poradził, by poprosić o  przetransportowanie pani Patrycji do innego szpitala. -Zwróciłam się do szpitala i mówię mu to, a on mówi że ordynator zadecydował że nie ma takiej potrzeby, a jeżeli chce iść do innego szpitala, to ma się wypisać na własne żądanie, a ja wtedy stwierdziłam, że chyba sobie w ogóle z nas kpi – mówi Grażyna Kaczor, mama narzeczonego Patrycji. Patrycja Brachman na cesarskie cięcie czekała dwadzieścia dwie godziny. Odpowiedni zespół w rybnickim szpitalu zebrał się dopiero we wtorek (17.06) o godzinie 10.00. -Ktoś z lekarzy z państwem rozmawiał, były przeprosiny, była w ogóle jakakolwiek rozmowa? Żadnych rozmów właśnie, do tej pory nie wiemy właśnie co się stało – mówi Grzegorz Kaczor, narzeczony Patrycji. Zdaniem rodziny początkowo lekarze tego co się stało, nie chcieli wyjaśnić, ani tym bardziej komentować przed kamerami. -Jaki jest powód, czemu państwo nie chcecie rozmawiać? -A musi być, jeżeli przygotowujemy oświadczenie i wniosek? – usłyszeliśmy w rybnickim szpitalu.

 
Ostatecznie, dziś (18.06) popołudniu przedstawiciele szpitala w Rybniku zdecydowali się na spotkanie z dziennikarzami. Ich zdaniem gdy kobieta trafiła do szpitala dziecko już nie żyło, o czym świadczyć ma skierowanie. W trosce o jej zdrowie czekano też, aż pojawi się pełny zespół operacyjny. Całą sprawą zajęła się już rybnicka prokuratura. -Postępowanie jest na bardzo wstępnym etapie, w tej chwili nie mamy żadnych ustaleń procesowych, które pozwalałyby mówić o jakichkolwiek przypuszczeniach, czy ustaleniach jednoznacznych co do przebiegu zdarzenia – mówi Jacek Sławik, Prokuratura Rejonowa w Rybniku. Te określić będzie można dopiero w chwili przesłuchania lekarzy, jak i przeprowadzenia sekcji zwłok.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button