Kosztowała ponad 11 mln zł. W Świętochłowicach będzie mniej składowanych odpadów

Odpady kontrolowane. Nowoczesny zakład w Świętochłowicach ma sortować i ponownie wykorzystywać co najmniej połowę śmieci z miasta. – Zmieniające się prawo, głównie ustawa o utrzymaniu porządku i czystości w gminach, która już weszła w życie, a nowy system ma obowiązywać od przyszłego roku, pozwoli nam na jeszcze większy rozwój selektywnej zbiórki – informuje Tomasz Jojko, kierownik ZGO w Świętochłowicach.
Zbiórki nie tylko na skalę Świętochłowic, ale nawet całego województwa. Zakład pomieścić może nawet pół miliona ton śmieci. Docelowo ma też zarabiać na przerabianiu odpadów spoza miasta. – Uzyskaliśmy zapewnienie, że w wojewódzkim planie gospodarki odpadami nasza instalacja do segregacji odpadów będzie zastępczą regionalną – mówi Dawid Kostempski, prezydent Świętochłowic. To jednak nie wystarczy. Wymogi unijne od 2020 roku zobowiązują do składowania nie więcej niż 35% śmieci. Reszta musi zostać przerobiona lub całkowicie zlikwidowana. Wciąż jednak zostaje co najmniej połowa śmieci.
Niedaleko nowoczesnej sortowni miała powstać też spalarnia. Nie powstanie, bo pomysł został oprotestowany. – Od spalarni jako metody gospodarki odpadami nie uciekniemy. W perspektywie kilku najbliższych lat będziemy ten problem naprawdę musieli rozwiązać – stwierdza Adam Liwochowski, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Katowicach.
Nie rozwiążą go nawet najnowocześniejsze i najbardziej wydajne sortownie i kompostownie. Ta w Katowicach spełnia wprawdzie wszystkie wymogi unijne, ale za kilka lat to może się zmienić. – Nie załatwimy wszystkich problemów związanych z odpadami. Pozostaje część odpadów wysoce energetycznych, które niestety ale muszą zostać przerobione w sposób termiczny – tłumaczy Tadeusz Duda, MPGK w Katowicach.
Przed tym samym problemem już za osiem lat stanąć może znacznie więcej miast. – Gdybyśmy te odpady z roku na rok chcieli kumulować w jednym miejscu, to w ciągu kilku lat nasze miasto przestałoby być miastem zieleni – stwierdza Sławomir Gruszka, UM w Zabrzu.
Pomysł budowy spalarni w województwie śląskim wciąż się oddala. Już rok temu miała być znana firma, która ją wybuduje. Na razie nie ma nawet miejsca, w którym zakład mógłby powstać. Jak zapewnia prezydent Świętochłowic, a jednocześnie szef Górnośląskiego Związku Metropolitalnego, ostateczne decyzje zapadną w najbliższych dniach. – W tym i przyszłym tygodniu odbywają się dwa kluczowe spotkania władz związku i prezydentów z inwestorami zewnętrznymi. Myślę, że na nich zostaną ustalone jakieś rozwiązania – informuje Dawid Kostempski, szef Górnośląskiego Związku Metropolitalnego.
Tyle, że takie zapewnienia samorządowcy wygłaszają co kilka miesięcy. Jeśli jednak teraz ich nie zrealizują, zapłacą kary. A właściwie zapłacimy my wszyscy. – Na razie oczekujemy na to, żeby gminy uplasowały się w tą nową ustawę śmieciową, a potem nastąpią kontrole ze strony WiOSiu, realizacji tych zadań – zapowiada Anna Wrześniak, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach. Kary w aglomeracji śląskiej mogą być wyjątkowo wysokie. Rocznie produkuje się tu ponad 700 tysięcy ton odpadów, a tylko jedna piętnasta z nich jest przetwarzana.