Kosztowna zima

Jest zima jest zimno. Jest też drogo, bo atak śniegu równocześnie rozpala emocje i mrozi portfele. Na przykład sól sypana na jezdnie, jest solą w oku kierowców. – Po zimie najbardziej cierpi układ wydechowy, układ hamulcowy. Niestety auto postoi trochę, to klocki się zapiekają – przyznaje Adam Kupiec, mechanik samochodowy. Cena pozimowej renowacji to nawet kilkaset złotych.
Jednak to prawie nic w porównaniu z kosztami, jakie na walkę z zimą ponoszą publiczne instytucje. Tylko katowickie piaskarki każdego śnieżnego dnia zużywają 400 ton solanki. 20 pojazdów obsługiwanych przez 80 kierowców w ciągu doby pokonuje 5 tysięcy kilometrów. Do tego dochodzą koszty firm zewnętrznych. Tyle, że akurat w tym wypadku na budżet miasta nie ma to większego wpływu. – Mamy trzyletnią umowę przetargową, mamy zryczałtowaną kwotę miesięczną i ta umowa jest podobna w okresie zimy i w okresie lata – stwierdza Czesław Kopiec z MPGK w Katowicach. Zatem, czy zima ostra, czy łagodna, miasto płaci za odśnieżanie 900 tysięcy złotych miesięcznie.
Na drogach krajowych ta zasada już nie obowiązuje. Ich utrzymanie od pierwszego listopada ubiegłego roku do tej pory kosztowało już ponad 13 milionów złotych. – Są to koszty związane z odśnieżaniem, z pracą sprzętu, z zakupem dużej ilości materiałów – tutaj mówimy o soli, więc są to dosyć duże kwoty – wyjaśnia Dorota Marzyńska z GDDKiA, oddział w Katowicach.
Kolej na kolej. Tu zima zaatakowała wyjątkowo dotkliwie. Najmocniej na terenie Zakładu Linii Kolejowych w Częstochowie. Z dobowego zestawienia kosztów walki z białym żywiołem wynika, że 30 tysięcy złotych zakład płaci firmom zewnętrznym odpowiedzialnym za odladzanie trakcji. Tyle samo kosztują nadgodziny dla pracowników kolei. 20 tysięcy – to dzienny koszt paliwa do agregatów zasilających trakcję. Trzeba jeszcze zapłacić za dwanaście spalinowych lokomotyw, które pracują tam, gdzie nie ma prądu i sześć pociągów technicznych. Razem to prawie 300 tysięcy złotych na dobę. Do tego dojdą jeszcze odszkodowania dla przewoźników – 8 złotych za każdą z 20 tysięcy minut opóźnienia. – Gdyby była normalna zima, to byśmy takich kosztów nie ponosili. Prawie trzydzieści lat nie było takiego ataku zimy – oznajmia Helmut Klabis z Zakładu Linii Kolejowych w Częstochowie.
Atak zimy powywracał też finanse dostawców energii elektrycznej. – Koszty usuwania skutków awarii będą ogromne, szacujemy je na kilka milionów złotych – stwierdza Piotr Żydek z Enion S.A. w Będzinie. Do kosztów usuwania należy jeszcze dodać stratę z powodu niezapłaconych rachunków przez kilkadziesiąt tysięcy odbiorców, którzy prądu odbierać nie mogli.
Do tego zimowego kosztorysu z pewnością można dodać jeszcze wiele pozycji. A to oznacza, że nawet gdy zima wreszcie odpuści musimy się liczyć z poważnym cięciem kosztów.