Kosztowne zmiany w programie nauczania

Portfele rodziców coraz szczuplejsze, bo zestaw podręczników to wydatek rzędu 165 złotych. Mariusz Bochen z Londynu kupił podręczniki dla syna i choć Paweł będzie uczył się za granicą w polskiej i angielskiej szkole podwójnych wydatków nie będzie. – Książki są przez szkołę zapewniane i w zeszłym roku na przykład nie ponieśliśmy żadnych kosztów związanych z książkami. Teraz jedyny wydatek, jaki nas czeka to jakieś zeszyty dodatkowo do polskiej szkoły – wyjaśnia Bochen.
W polskich szkołach lista zakupów długa: pióra, zeszyty, bloki rysunkowe tornistry… A kiedy do tego dopisać książki i trzeba pomnożyć wszystko razy siedem, robi się ponad 3 tysiące złotych. Dla Doroty Cebuli, która wyprawić do szkoły musi siedmioro dzieci to ogromny wydatek. – W rodzinie są dzieci rok po roku i nie można wykorzystać książek, bo na przykład panie w szkołach sobie wymyślają, że jedna pani ma taką książkę do polskiego, ta druga ma taką i to jest straszne, bo to jest bardzo wielkie obciążenie dla budżetu – wyznaje.
Dlatego starsze dzieci pani Doroty mają sprawdzony sposób na szkolne oszczędności. – Bierzemy od brata lub siostry, zostawiają nam i tak się dzielimy tymi książkami – mówi Tomasz Cebula.
Jednak dzielić nie mogą się już uczniowie klas pierwszych i drugich szkoły podstawowej oraz pierwszej klasy gimnazjum. Tu nowa podstawa programowa oznacza nowe podręczniki. – Są pisane nowe według tego, co jest w podstawie i stąd konieczne są nowe podręczniki. Więc te, z których uczyły się dzieci powiedzmy w poprzednich latach już są teraz nieaktualne – przyznaje Anna Wietrzyk, rzecznik Kuratorium Oświaty w Katowicach.
– Pokazali nam nasi rządzący, że absolutnie się z nami nie liczą – stwierdza Mariola Matuszek z fundacji “Ratuj Malucha”. Liczyć będą za to rachunki – dodaje. – Ministerstwo zostanie wręcz zasypane fakturami i rachunkami wysyłanymi przez rodziców za podręczniki – uważa Matuszek. Bo niezadowolonych rodziców jest coraz więcej a rządowy program “Wyprawka Szkolna”, nie uspokaja – pomoc bowiem trafi do nielicznych.
– Każdy, którego dochód jest niższy niż 351 złotych na członka rodziny lub znajduje się w trudnej sytuacji losowej może starać się o dofinansowanie – tłumaczy Grzegorz Żurawski, rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Gdy jednak warunków rodzina nie spełni na pomoc nie ma co liczyć a książki kupić trzeba. – Rodzice są zmuszeni do kupna nowych podręczników, nie mogą ich odkupić, muszą wydać 300 złotych i narzekają, bo jest to bardzo dużo – uważa Dagmara Kleszcz z katowickiej księgarni Matras. Ale dużo więcej może być uczniów, którzy do tornistra nie zapakują odpowiednich książek.