Krewcy kibice z niższych lig

Rok temu kibice i zawodnicy Kuźni Raciborskiej świętowali awans do A klasy. Ale jak powszechnie wiadomo od miłości do nienawiści jeden krok. Postawili go piłkarze Stali z Kuźni Raciborskiej przegrywając z LKS-em z Krzyżkowic. Mateusz Węglorz – obrońca LKS-u na boisku dzielnie bronił swojej bramki, nie udało mu się jednak odeprzeć ostatniego ataku – chuliganów tuż po meczu. – Kilku kibiców tam już czekało. Zastawiło nam drogę i później tak nie wiadomo skąd otrzymałem cios tutaj w bok i po czym upadłem na ziemię. Właściwie już potem nie wiem co się stało. To wersja piłkarza. Bójką zainteresowali się przedstawiciele komisji dyscyplinarnej PZPN podokręgu Racibórz. Działacze nie zamknęli jednak stadionu, a ukarali piłkarza. Ich zdaniem słusznie. Sześć najbliższych spotkań Mateusz Węglorz spędzi na trybunach. – Incydent zaczęli zawodnicy z Krzyżkowic, w związku z tym zaczęła się tam taka szarpanina, a porządkowi może nie zaraz opanowali i przyjechała policja – opowiada Stefan Ekiert, Prezes Podokręgu Racibórz.
Awantury pomeczowej nie chcą komentować władze klubu z Kuźni Raciborskiej. Komentują ją za to kibice w internecie:
– Każdy widział i stał obok a nikt mu nie pomógł. Dajcie se wszyscy po szlagu! Jak nie umiecie kibicować to w ogóle nie przychodźcie na mecze. Tylko jacyś idioci mogli skopać piłkarza po meczu!
– Kibice z Kuźni przynoszą wstyd nam wszystkim – prawdziwym kibicom. Poza tym nie potrafią nawet wymienić nazwisk graczy z tej wiejskiej zbieraniny – napisał ale wstyd
– Co za kłamstwa! W meczu z Krzyżkowicami może i kibice otoczyli zawodnika, ale to on pierwszy pociągnął z bani naszemu kibicowi i sam zaczął całe zamieszanie – napisał tej
Kara dla piłkarza została już wyznaczona. Jednak raciborska policja, w odróżnieniu od działaczy nie chce jeszcze niczego przesądzać. – W tej chwili trwają czynności wyjaśniające, ustalani są świadkowie. Poszukiwany jest sprawca tego zdarzenia – informuje sierż. Edward Kowalczyk, rzecznik raciborskiej policji. Zdarzenia, które zdaniem dziennikarza lokalnej gazety nie jest odosobnione zwłaszcza podczas boiskowych potyczek zawodników z niższych klas. – Wielu kibiców w momencie kiedy ich drużyna gra tak jakby chcieli próbuje rozładować swoją agresję – mówi Adrian Czarnota, Nowiny Raciborskie.
Agresję, która dotychczas przeważała na trybunach największych stadionów ligowych. Jak się okazuje na tych mniejszych też nie brakuje podobnych wybryków.