Krojenie cieszyńskiego szpitala

Nasz szpital ratujemy! Na jego ratunek przyjechali dziś nie tylko lekarze. Nadzieje na to, że ich szpital nie będzie okrojony mają też pacjenci. – Na pewno nas usłyszą odpowiednie czynniki i wezmą pod uwagę, że my tu takiej wycieczki sobie specjalnie nie robimy – mówi Teofil Cieślar, mieszkaniec Puńcowa.
Tym bardziej, że ten szpital to jedyna placówka, która leczy mieszkańców z dwunastu gmin Śląska Cieszyńskiego i turystów, których każdego roku jest tu około dwóch milionów. – Nie jesteśmy w stanie racjonalnie prowadzić jednostki, to nie są wygórowane kwoty. To nie są nasze marzenia, to są realne potrzeby danego regionu – stwierdza Anna Bednarska-Czerwińska, dyrektor Szpitala Śląskiego w Cieszynie.
Na roczne utrzymanie Oddziału Intensywnej Terapii Fundusz zaproponował 624 złote. Realne koszty to co najmniej 6 milionów złotych. Dofinansowania z Narodowego Funduszu Zdrowia w przyszłym roku będzie o 5 milionów złotych mniej. – Chciałem zapewnić, że od początku było wiadomo, że ten oddział będzie finansowany, tylko że błąd polegał na tym, że dyrekcja szpitala złożyła dwie oferty – informuje Jacek Kopocz, rzecznik NFZ w Katowicach.
O wiele mniej pieniędzy będzie też dla chirurgii dziecięcej i pięciu innych oddziałów. To może oznaczać nawet ich likwidację. – Mniejszy kontrakt to jest oczywiście objęcie opieką mniejszej ilości pacjentów i mniejsze zapotrzebowanie na opiekę – mówi Agata Sadowska-Mental, pielęgniarka Szpitala Śląskiego w Cieszynie. Opiekę, której i tak jest coraz mniej. Odczuwają to ci, którzy wyczekują nie tylko w wielogodzinnych kolejkach. Na wizytę u specjalisty czeka się nawet kilka miesięcy. – Czekać, czekać i czekać, prędzej idzie się rozchorować. Powinno być prędzej – mówi Michał Grygierek, pacjent.
Przedstawiciele szpitala, którzy poszli dziś walczyć o przyszłoroczne kontrakty nie usłyszeli żadnych zapewnień na ich poprawę. Nadzieja jeszcze w ostatecznych wynikach konkursów, które zostaną ogłoszone za cztery dni.