Sport

Królowa nart

Nawet najwięksi sportowi ignoranci obok sukcesu Justyny Kowalczyk nie mogli przejść obojętnie. Trudno się dziwić! Obecność 26-letniej studentki AWF-u Katowice na niemalże każdej pierwszej stronie, wszystkich polskich gazet nie jest przypadkowa.

Dla pochodzącej z Limanowej biegaczki w niedzielę, w szwedzkim Falun, aż dwukrotnie grano ”Mazurka Dąbrowskiego”. Najpierw Polka zgarnęła małą kryształową kulę za triumf na dystansach, później dołożyła zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Justyna wyprzedziła o 80 punktów Petre Majdic. Słowenka ”żółtą koszulkę” lidera straciła dopiero po biegu w Falun. Co ciekawe Kowalczyk w klasyfikacji generalnej zgromadziła aż 1810 punktów. Tylu “oczek” nie udało się zdobyć nikomu z poprzednich triumfatorów.

Droga na szczyt nie była łatwa. Polka na pucharowe salony pnie się od siedmiu lat. 8 lat temu jako debiutantka zdobyła pierwsze pucharowe punkty. W 2002 roku bez większych sukcesów zajęła 86 miejsce. W 2004 znalazła się już w pierwszej pięćdziesiątce. Rok później była czwarta na Mistrzostwach Świata. Wynik anulowano jednak w związku z zażywaniem przez Kowalczyk niedozwolonej substancji. Jak się później okazało jedyną winą zawodniczki był brak zgłoszenia faktu zażywania Dexamethason-u u odpowiedniej komisji. Lek nie miał wpływu na wydolność organizmu. 2006 rok był bardzo udany. Polka zdobyła brązowy medal na Igrzyskach Olimpijskich w Turynie. Rok później pierwszy raz wygrała zawody Pucharu Świata. W 2008 roku stanęła na podium klasyfikacji generalnej.Prawdziwe triumfy nadeszły jednak w tym sezonie. Oprócz kryształowej kuli Justyna zdobyła także dwa złote i jeden brązowy medal na Mistrzostwach Świata w Libercu.

Finansowo najlepszą narciarką okazała się jednak Petra Majdic, która od polskiej gwiazdy zarobiła o ponad 45 tysięcy złotych więcej. 650 tysięcy zgromadzone przez Kowalczyk nie powinno nikogo szokować. Co ciekawe, a może i dziwne 30 startów w Pucharze Świata i 12 zwycięstw finansowo są, aż 21 razy mniej warte niż czwarta pozycja Roberta Kubicy w Grand Prix formuły pierwszej. 15 razy więcej w ubiegłym sezonie zarobił też zawodnik Manchesteru United Tomasz Kuszczak, który większość czasu spędził na ławce rezerwowych. 650 tysięcy to pryszcz w porównaniu z zarobkami cieszącego się nikłą popularnością w naszym kraju futbolisty amerykańskiego Sebastiana Janikowskiego.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na szczęście nie tylko o pieniądze w sporcie chodzi, ale i o satysfakcję. Do tej pory kryształowe kule i to aż 4 na półce w swoim domu podziwiał tylko Adam Małysz. Może Kowalczyk otworzy nową – kobiecą erę? I zacznie się w kraju nad Wisłą – Kowalczykomania.

 

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button