Krzyżanowski nie jest już prezesem Piasta

Późnym popołudniem Jacek Krzyżanowski został odwołany. – Czuję się po prostu rozczarowany i wprowadzony w błąd delikatnie rzecz ujmując, ponieważ mój status zawodowy był jasny i bardzo precyzyjnie ustalony – wyjaśnia. I to właśnie status zawodowy stał się gwoździem do trumny byłego już prezesa Piasta. Krzyżanowski jest bowiem znanym w Gliwicach biznesmenem. – Prowadzi działalność gospodarczą, jest w kilku zarządach fundacji. Posiada akcje, a ustawa tzw. antykorupcyjna mu tego zabrania – tłumaczy Rudolf Widziszowski, przewodniczący rady nadzorczej Piasta Gliwice.

Tyle tylko, że ta ustawa była znana już w momencie powołania prezesa na stanowisko w lipcu zeszłego roku. Między innymi dlatego kibice decyzji rady nadzorczej nie rozumieją i nie akceptują. – Skoro prezes był przez pół roku na swoim stanowisku, mimo tego, że prowadził tę działalność gospodarczą, a teraz jakoś być nie może, to wiadomo nie jest to normalne – uważa Bartłomiej Kowalski, Stowarzyszenie Kibiców Piasta Gliwice. Zwolennicy Piasta już raz udowodnili, że o przyszłość drużyny są w stanie walczyć. Kibice protestowali między innymi przeciwko powołaniu nowego wiceprezesa. – Dla Piasta trzeba zrobić wszystko, żeby ten klub osiągnął co ma osiągnąć i żeby został w ekstraklasie – mówili wtedy gliwiccy fani.

W Ekstraklasie, do której gliwicki klub trafił pierwszy raz w historii właśnie za prezesury odwołanego Krzyżanowskiego. Między innymi dzisiejsza decyzja rady nadzorczej, w której większość ma miasto, dziwi też dziennikarza sportowego Pawła Czado. – Miasto jako większościowy udziałowiec ma oczywiście do tego prawo, nikt mu tego nie może zabronić. Natomiast moim zdaniem moment jest niespecjalny. Pan Krzyżanowski sprawdził się jako prezes.

To jednak jak się okazuje za mało, żeby na stanowisku pozostać, bo wobec twardego prawa bledną nawet największe osiągnięcia.