RegionWiadomość dnia

Kto pamięta o dawnych granicach polsko-niemieckich na Śląsku? Oni chcą je przypomnieć! [ZDJĘCIA]

Granica przebiega jak ta tablica, a to już jest Zabrze – pokazuje dawną granicę przed swoim domem Zygmunt Hasterok, mieszkaniec Rudy Śląskiej. Przebieg dawnych granic polsko-niemieckich znają nieliczni. Zazwyczaj ci, którzy tak jak Zygmunt Hasterok mieszkają dokładnie w tych miejscach, w których odbywał się ruch graniczny. -To był nowy budynek, całkowicie wyposażony. Tam była na przykład taka ława celna, telefon, był całkowicie wyposażony. Taka typowa komora celna – opowiada Zygmunt Hasterok, mieszkaniec Rudy Śląskiej. Dokładnie na przejściu granicznym pomiędzy Rudą Śląską, która znajdowała się po polskiej stronie, a niemieckim Zabrzem. Dwa miasta w tej części dzielił wiadukt kolejowy. To jedno z kilkudziesięciu miejsc, których historia granic na Górnym Śląsku coraz bardziej się zaciera. Żeby nie zaniknęła bezpowrotnie, pasjonaci historii chcą unikatowe miejsca oznakować. Na dobry początek.

ZDJĘCIA: Grupa miłośników historii chce dokładnie oznakować stare granice polsko-niemieckie na Śląsku

-Tablica informująca, że dany budynek pełnił rolę w okresie międzywojennym budynku straży granicznej, polskiej czy niemieckiej i ma to na celu tylko popularyzację historii Śląska, trudnej historii – podkreśla Dariusz Pietrucha, prezes Stowarzyszenia „Pro Fortalicium”. Bo granice przebiegały, nie tylko pomiędzy ościennymi miastami i dzielnicami Górnego Śląska. Polskie tramwaje jadące z Katowic do Piekar Śląskich przejeżdżały przez niemiecki Bytom.  Przekraczanie ich odbywało się często pomiędzy miejscem zamieszkania, a miejscem pracy. -Kuriozalne położenie z punktu widzenia granicy miała kopalnia Makoszowy. Dawniej kopalnia, gdzie brama zakładu w tych latach 20, 30-tych funkcjonowała jako przejście graniczne – mówi Dawid Smolorz, historyk. Presja kontroli aż tak odczuwalna dla mieszkańców nie była, o czym świadczyć mogą zdjęcia z tamtych lat. -Skoro ktoś siedzi na szlabanie i to na funkcjonującym szlabanie przejścia granicznego, to pokazuje jaka to była granica, że to była granica nie taka jaką mamy w pamięci z lat 80-tych – mówi Rafał Bartek, dyrektor Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej.

Wiedzę o czasach dwudziestolecia międzywojennego od kilku lat próbuje przybliżać Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej. -Temat o ile istnieje, istniał w przekazie najstarszych Górnoślązaków o tyle dzisiaj go praktycznie nie ma, więc można go tylko odtworzyć na podstawie starych map, właśnie opowiadań no albo wprost wskazania miejsc, które taką granicą były – podkreśla Rafał Bartek, dyrektor Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej. Wyznaczały ją nie tylko budynki i słupy graniczne, ale też obiekty militarne. Te akurat dzięki stowarzyszeniu Pro Fortalicium są odtworzone niemal wzorowo nie tylko na zewnątrz. -Nie byłoby tej linii obronnej, nie byłoby tego wszystkiego gdyby nie granica. Dlatego warto promować taką wiedzę szczególnie, że możemy jeszcze jej dotknąć. Bo co innego przeczytać o czymś w książce, a co innego na żywo jadąc tramwajem, idąc na spacer – argumentuje Henryk Mercik, miejski konserwator zabytków w Chorzowie.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Pierwsze tablice na historycznych obiektach granicznych mają się pojawić w Chorzowie jeszcze w tym roku. Koszt jednego oznakowania to około 200 złotych. Teraz chodzi o to, żeby również w innych miastach znalazły się chęci i pieniądze, żeby zachować ostatnie ślady historii sprzed prawie 100 lat.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button