Kvitova-Vinci w niedzielnym finale turnieju w Spodku
Najpierw Włoszka szybko uporała się z Niemką Anniką Beck wygrywając 6:1, 6:0. Drugi półfinał był nieco bardziej zacięty. Chociaż przy stanie 6:0 i 4:0 dla Kvitovej nic nie wskazywało, że w tym spotkaniu będą jeszcze jakieś emocje. A jednak. Grająca swój siódmy mecz w turnieju singlowym (przebijała się z kwalifikacji) Alexandra Cadantu nagle zaczęła grać znacznie lepiej i doprowadziła do wyrównania 4:4. Kibice nieśmiało myśleli już o trzecim secie albo chociaż wyrównanej końcówce drugiego. Ale wtedy Czeszka odzyskała spokój i regularność. Dwa łatwe gemy i było po meczu.
W jutrzejszym finale trudno wskazać faworytkę. Kvitova z meczu na mecz gra coraz lepiej, ale to samo można powiedzieć o Vinci. Zawodniczki zmierzyły się ze sobą raz, w 2011 roku podczas Wimbledonu. Wtedy lepsza była Czeszka. – Na korcie ziemnym jeszcze nie grałyśmy. Roberta gra nieprzyjemny tenis z wykorzystaniem slajsów. Także to na pewno będzie zupełnie inny mecz – stwierdziła Kvitova.
Niedzielne spotkanie ma nie tylko wymiar sportowy, ale i finansowy. Zwyciężczyni dostanie 40 tysięcy dolarów. Pokonana będzie się musiała zadowolić połową tej sumy.