Laparoskopowa nowość

Zdjęcia robione są przez lekarzy raczej na wyczucie, choć bez nich operacja nie byłaby możliwa. Zwłaszcza kiedy droga do ciała pacjenta wiedzie przez pępek. – Trudność polega na przyzwyczajeniu do nowego typu ruchów i zachowań przy operacji, ponieważ postęp do pęcherzyka żółciowego i użycie narzędzi jest możliwe przy użyciu jednego wkłucia – wyjaśnia Marcin Gruk ze Szpitala Powiatowego w Świętochłowicach. Zaletą zabiegu jest to, że po takim wkłuciu na ciele pacjenta nie zostaje praktyczna żadna blizna. Dlatego operacji jako pierwszy na Śląsku postanowił poddać się Adam Kozłowski. – Szybciej wrócę do codziennego życia niż po takiej starej operacji – przyznaje Kozłowski.
Tę nową laparoskopię po raz pierwszy przeprowadzili lekarze ze świętochłowickiego Szpitala Powiatowego. Dyrektor Grzegorz Nowak, bardzo zabiegał o to, by operacja odbyła się właśnie w jego szpitalu. – Jest to pewna nowatorska metoda działania chirurgicznego, co oczywiście podnosi prestiż jednostki – stwierdza Nowak. Prestiż i liczbę pacjentek – bo jak żartują lekarze, dzięki tej metodzie pacjentki chętniej będą operacyjnie pozbywały się takich kamieni. Potwierdza to Małgorzata Gajek – dziś zoperowana. – Jest sezon urlopowy, więc odsłaniamy brzuchy. Wiadomo mężczyznę blizna ozdabia, a dla kobiety to jest dyskomfort – uważa Gajek.
Po operacji woreczka żółciowego wykonanej metodą laparoskopową dyskomfort zredukowany jest do minimum. I co najważniejsze nie jest on zarezerwowany dla jednej płci. – Tu nie ma ograniczeń co do wieku, wagi ciała. Jest to zabieg na tyle nowoczesny, że każda osoba może mieć wykonany – podkreśla dr Grzegorz Kowalski, który jako pierwszy przeprowadził operacje nową metodą.
Jednak problemem może być nie tyle brak umiejętności czy odpowiednich pacjentów, lecz sprzętu. – Niestety wartość tego sprzętu jednorazowego to wartość pieniążków z NFZ i nie ma na nic więcej, więc jest to nieopłacalne gdyby na dłuższą metę wszystkich operować tą metodą – wyznaje dyrektor świętochłowickiego szpitala.
Przedstawiciele Narodowego Funduszu Zdrowia złudzeń finansowych nie mają. – To lekarz podejmuje decyzję, czy zabieg będzie wykonywany metodą klasyczna, czy laparoskopową i tutaj jak gdyby nie jest zróżnicowane finansowo. NFZ zarówno za metodę klasyczną, jak i laparoskopową tak samo płaci – stwierdza Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego NFZ. Bo trudno ukryć, że przyczyna i skutek te same. Lecz samopoczucie często zupełnie inne.