RegionSportŚwiatWiadomość dnia

Lekarz z Międzybrodzia Żywieckiego wprawił świat w osłupienie! [WIDEO]

Sebastian Kawa jest pierwszym człowiekiem, który przeleciał nad Himalajami szybowcem. Dokonał tego za drugim podejściem. Podczas pierwszej wyprawy w zeszłym roku nie zdobył na czas wszystkich zezwoleń. Problemem okazał się nie sam przelot, a wykonanie go legalnie. Teraz wszystko odbyło się bez większych problemów. Tym samym lekarz z Międzybrodzia Żywieckiego przeszedł do historii. Jak tego dokonał – o tym Agnieszka Strzelczyk.

To, czego wspólnie dokonali już przeszło do historii. Wielokrtony szybowcowy mistrz świata- Sebastian Kawa- wrócił z największej i najważniejszej wyprawy swojego życia. -Było to wydarzenie logistycznie bardzo trudne do zrealizowania. Myślę, że przez długi czas nikt po naszych doświadczeniach nie będzie próbował tego zrobić – mówi Sebastian Kawa, wielokrotny mistrz świata w konkurencjach szybowcowych. Wyjechał do Nepalu, by korzystając wyłącznie z sił natury wznieść się nad Himalajami. Wraz z drugim pilotem, Krzysztofem Stramą oblecieli Annapurnę Południową, Annapurnę I oraz Dhaulagiri. -Czasami musieliśmy się wkręcić w chmurę, żeby się wznieść, żeby móc polecieć w wyższe góry. Od razu mieliśmy około 4-5 tysięcy metrów i od razu używaliśmy aparatury tlenowej – mówi Sebastian Kawa. Bo to tlen na takiej wysokości był dla nich równie ważny co wiatr. Z prędkością niejednokrotnie 400 kilometrów na godzinę w 30-stopniowym mrozie latali od świtu do zmierzchu. -Myśmy latali nawet ponad 9 godzin po Himalajach – dodaje Sebastian Kawa, wielokrotny mistrz świata w konkurencjach szybowcowych.

ZDJĘCIA: Sebastian Kawa jest pierwszym człowiekiem, który przeleciał nad Himalajami szybowcem

Nad Mont Everestem jednak nie polecieli mimo, że widzieli go na horyzoncie. Okazał się dla nich celem nie do osiągnięcia ze względu na ekstremalne warunki, których dotąd nie znali. -Do tej pory nikt tam nie latał na szybowcach. Z tego, co nam wiadomo latają tam na paraglightach i ultralightach – mówi Bogdan Drenda, Górska Szkoła Szybowcowa “Żar” w Międzybrodziu Żywieckim. Lot planowo miał się odbyć w zeszłym roku, nie udało się jednak zdobyć na czas wszystkich zezwoleń. Problemem okazał się nie sam przelot nad Dachem Świata, a wykonanie go legalnie. -Jest straszna biurokracja i łapownictwo wśród urzędników. Myśmy w zasadzie mieli straszne trudności przez to, że nie daliśmy łapówek – dodaje Sebastian Kawa, wielokrotny mistrz świata w konkurencjach szybowcowych. On pomagał beziteresownie. Tomasz Kawa jest współautorem tego i wielu innych sukcesów najlepszego polskiego szybownika. Był pierwszym instruktorem syna, jego menadżerem, kucharzem i mechanikiem. -Z Sebastianem robiliśmy te pierwsze loty, ja go na podniebne ścieżki wprowadzałem. Póżniej już ten wyższy etap zaawansowania, czyli do latania zawodniczego – mówi Tomasz Kawa, ojciec Sebastiana Kawy.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Również przed wylotem do Nepalu pomagał synowi przy szybowcu. Wtedy wcielił się w rolę stolarza. Tym razem nie pobili rekordu wysokości, jaki od 8 lat należy do nieżyjącego już podróżnika Stevea Fossetta, latali jednak tam, gdzie nikt do tej pory szybowcem nie dotarł.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button