Leśny zakaz

Z pozoru cicha, i spokojna okolica. Jednak tylko z pozoru. Leśna droga, prowadząca przez Katowice, Chorzów i Rude Śląską w teorii jest zamknięta dla ruchu. Kierowcy jednak tym zakazem specjalnie się nie przejmują. Wśród nich Bronisław Rzychoń, który przejeżdża tędy praktycznie codziennie. Bo jak mówi i szybciej, i mandat jest tu mniej prawdopodobny niż na normalnej drodze: Z początku stali milicjanci, policjanci, stali tam od strony Katowic, ale już teraz nie. No napisali droga wewnętrzna, i to ich chyba nie interesuje. Z zainteresowaniem – za to – łamaniu przepisów przygląda się Krystian Waliczek, który pracuje tuż obok tej drogi. Zauważa, że policyjne patrole mogłyby tu zbić fortunę: Niektóre samochody respektują to, i zawracają tutaj, na tym placyku tu, ale przejeżdżają generalnie.
Przejechać spokojnie chcieliby też rowerzyści, a to niełatwe. Dlatego ci którzy od czterech wolą dwa kółka wystosowali petycję do prezydenta Chorzowa. Domagają się zamknięcia drogi dla aut. Droga jest dosyć wąska, ale samochody pędzą tutaj ze znacznymi prędkościami, na pewno to nie są te prędkości które są określone przepisami – uważa Rafał nalepa, rowerzysta. Pod petycją rowerzystów z chęcią podpiszą się też biegacze. Tutaj dużo ludzi jeździ też na koniach, jeździ na rowerach, i dobrze byłoby ta drogę zamknąć – mówi Adrian Kuban. To jednak tylko jedno z rozwiązań. Bo urzędnicy rozważają inne – zupełnie przeciwstawne. Chcą całkowicie udostępnić drogę dla samochodów. Trwają w tej chwili rozmowy pomiędzy nadleśnictwem Katowice, a prezydentem miasta Katowic, w zakresie udostępnienia tej drogi na całej długości, z powodów skomunikowania, dobrego skomunikowania miasta Katowice – zdradza Grzegorz Skórzak, Nadleśnictwo Katowice.
Pozostaje tylko wierzyć, że na decyzji, która zostanie podjęta, nie przejadą się ani urzędnicy, ani rowerzyści.