RegionWiadomość dnia

Linia zostaje

Za nieco ponad tydzień nawet w najlepszych okularach pasażerom trudno będzie dostrzec niektóre połączenia. W nocy z 14 na 15 grudnia zmieni się rozkład jazdy pociągów lokalnych i regionalnych. Zmian najbardziej obawiają się ci, którzy pociągiem dojeżdżają z Bytomia do Gliwic. – Tutaj mam 20 minut. To jest połowę krócej prawie że. Tak samo jakbym chciała jechać z Bytomia autobusem do Gliwic. To jest ponad godzinę, bo w Gliwicach są straszne korki przy wjeździe. Ten pociąg to jest rewelacyjna rzecz – uważa Maria Sławańska.

To co dla pasażerów jest rewelacją, dla urzędników – poważnym obciążeniem budżetu. Dlatego jeszcze kilka tygodni temu likwidacja linii Bytom-Gliwice wydawała się przesądzona. Zaprotestowali jednak pasażerowie. I o dziwo, urzędnicy się ugięli. Choć w przeciwieństwie do pasażerów… ekonomicznego sensu w funkcjonowaniu linii Bytom- Gliwice nie widzą. – Utrzymywanie tej linii było co najmniej dyskusyjne. Natomiast ze względu na interesy społeczne, głosy różnych środowisk lokalnych, zdecydowaliśmy się utrzymać część tych połączeń – wyjaśnia Piotr Spyra, członek Zarządu Województwa Śląskiego.

Utrzymanie linii nie obyło się jednak bez strat. Od połowy grudnia z Bytomia do Gliwic połączeń będzie o połowę mniej. Zmniejszona zostanie też m.in. liczba pociągów relacji Katowice – Sławków – Sędziszów, Cieszyn – Zebrzydowice oraz Oświęcim – Zebrzydowice.

Kiedy jedni stracą, inni na zmianach w rozkładzie zyskają. Najbardziej – mieszkańcy Tychów i Katowic. Bowiem tam przybywa sporo pociągów i nie jest to tania rzecz. Cztery nowoczesne pociągi o nazwie Flirt, które będą kursować na tej trasie, kosztowały prawie 90 mln zł.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Codziennie na tej trasie będą jeździć 78 razy. Minimalnie zwiększy się też liczba połączeń z Katowic do Lublińca i z Żywca do Suchej Beskidzkiej. Na razie więc rewolucji w rozkładzie jazdy nie będzie, co wcale nie oznacza, że połączenia, które udało się uratować teraz, nie znikną za kilka miesięcy. Za ich utrzymaniem pewnie nieświadomie zagłosują pasażerowie. – Liczenie podróżnych jest zawsze jesienią i wiosną. Także liczymy dwa razy w roku i sprawdzamy czy pasażerów jest tylu, ilu powinno być, ilu zakładaliśmy, i wtedy ewentualnie wprowadzamy ograniczenia w kursowaniu pociągów – stwierdza Jarosław Kołodziejczyk, PKP Przewozy Regionalne.

Ale o tym być może będzie już decydować Urząd Marszałkowski, który w ciągu kilku najbliższych tygodni ma stać się współwłaścicielem regionalnych kolei. I na razie trudno przewidywać czym ten flirt marszałka z PKP zakończy się dla pasażerów.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button