Lista zbiegów

Ci co płacą za paliwo o zdjęcia bać się nie muszą. Ci co nie zapłacili – ich fotografie trafiły z podpisem, że kradną na ścianę koło kasy na stacji benzynowej. – Jest to ostrzeżenie po prostu dla nas, że są nieuczciwi kierowcy, którzy uciekają i nie płacą. Musimy się jakoś zabezpieczać. Jest sporo kierowców więc przekazujemy sobie dane między stacjami i tyle. Na tę wypowiedz firma Shell nie dała zgody. Dlatego nie ujawniamy danych personalnych pracownik firmy. Cała sytuacja jest kłopotliwa dla międzynarodowego koncernu, bo publikowanie danych osobowych jest nie zgodne z prawem. – Nie wolno pokazywać czyiś danych personalnych – mówi Michał Kania, prawnik.
Koncern Shell Polska tłumaczy, że winę za sytuacje ponosi zarządca stacji. Pracownicy stacji tłumaczą, że takie metody, to po prostu desperacja. Łapanie złodziei paliwa jest trudne. A nawet jak się uda to z reguły nie ma mowy o przestępstwie. – Rzeczywiście sprawcy, którzy tankują paliwo w większości przypadków popełniają wykroczenie. Ponieważ kradzież paliwa do kwoty 250 zł jest traktowana jako wykroczenie – wyjaśnia nadkom. Michał Gruszczyński, KMP w Katowicach.
Kilkanaście kradzieży w miesiącu to poważne straty dla firmy. Jednak stacja i na to znalazła sposób. Za straty płacą pracownicy. A skoro firma nie ponosi kosztów, to nic dziwnego, że nie inwestuje w lepszy sprzęt zapobiegający kradzieżom – mówią ze złością pracownicy. Policja potwierdza. Nagrania z kamer są często bezwartościowe. – Ten monitoring na tych stacjach jest kiepskiej jakości. Po mimo, że pozyskujemy go od właściciela takiej stacji ciężko jest zidentyfikować czy pojazd, czy sprawce kradzieży – tłumaczy nadkom. Michał Gruszczyński, KMP w Katowicach.
Firma oszczędza, bo ani za skradzione paliwo, ani za lepszy sprzęt nie płaci. Pytanie kto zapłaci za pogorszenie wizerunku koncernu?