Region

Lodowate szczęście

Kasia Turek dziś oficjalnie dołączyła do grona morsów. Choć na uczczenie tej chwili wytrwałości już trochę zabrakło. – Było mi niesamowicie zimno, ale teraz czuję za to pełną satysfakcję, że się odważyłam – wyznaje. Odważyła się też Aneta Miazga. I już zapowiada, że na jednej takiej kąpieli na pewno się nie skończy. – Sama jeszcze w to nie wierzę, ale już mi jest tak ciepło, rozgrzałam się jeszcze bardziej! – mówi.

Doświadczonych morsów – zwłaszcza tych z małżeńskim stażem – wcale to nie dziwi. Jak mówią, lodowata woda naprawdę… rozgrzewa.

Trzeba też się rozgrzewać między jedną a drugą kąpielą, bo bez takiej zaprawy nie można wejść do lodowatej wody. – Mamy chorą służbę zdrowia, więc sami musimy dbać o zdrowie kąpiąc się w rzece, przez to nie chorujemy! – stwierdza Jan Holeksa z Regionalnego Klubu Morsów Śląska Cieszyńskiego. Chorują za to na… systematyczne zanurzanie się w lodowatej wodzie, bo życia bez tego już nie potrafią sobie wyobrazić. A życzenie, żeby byli zdrowi na razie się spełnia – twierdza morsy z ponad trzydziestoletnim stażem. Ich zdaniem taka kąpiel jest lepsza od wszystkich szczepionek na grypę. – Jacuzzi przy tym wysiada! Tylko trzeba uważać jak jest kra, bo kra to tnie jak brzytwa! – zapewnia Wiktor Kuś.

Zasada, której wciąż się trzymają to: im zimniej – tym lepiej. – Dwa, trzy stopnie to nie jest rarytas jeszcze, tydzień temu jak było minus szesnaście to była super kąpiel! – mówi Anatol Jasionowicz.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button