Łopalewski, Gosek i Sołtysiński przed komisją hazardową
O wezwanie wszystkich trzech świadków wnioskował wiceszef komisji hazardowej z lewicy – Bartosz Arłukowicz.
Piotr Gosek powiedział przed komisją, że nie znał żadnych polityków, a o stanowisko, które uważał za ambitne wyzwanie ubiegał się w konkursie. Na pytanie dlaczego został odwołany odpowiedział: “Nie wiem, widocznie minister Leszkiewicz uznał, że jestem bezwartościowy”. Potem dodał, że jeden z dyrektorów z Ministerstwa Skarbu powiedział mu, że to “jakaś sprawa polityczna”. Sam świadek uważa, że w zawodzie menedżera z takimi sytuacjami należy się liczyć bo ocena dokonań zależy od tego kto ocenia.
Piotr Gosek zeznał, że znał umowę między Totalizatorem a firmą G-Tech. W opinii świadka, wtedy kiedy umowa była podpisywana, czyli w 2001 roku “pewnie była korzystna” natomiast w momencie kiedy on się z nią zapoznał – wiele rzeczy mu się nie podobało. “Diagnozowałem je jako zagrożenie dla prowadzenia biznesu” – mówił Gosek.
Komisja hazardowa przesłuchała dzisiaj także byłego członka zarządu Totalizatora Sławomira Łopalewskiego. Od czerwca 2006 roku do lutego 2008 roku odpowiadał on w Spółce za sprzedaż.
Świadek powiedział, że dzięki podjętym przez niego działaniom zysk netto spółki wzrósł o 40 procent a sprzedaż o blisko 50 procent. Sławomir Łopalewski przyznał, że w związku z tym odwołanie z zarządu, do którego doszło po zmianie rządu było dla niego zaskoczeniem. Świadek dostał nawet nagrodę za 2007 rok.
Sławomir Łopalewski zeznał, że nie wie, kto napisał projekt ustawy hazardowej z 2006 roku, który dzięki zmianom opodatkowania umożliwiał uruchomienie wideoloterii. W opinii świadka, wcale nie było przesądzone, że obsługą wideoloterii zajmowałby się G-Tech, ponieważ wybór firmy musiałby zostać rozstrzygnięty w przetargu.
Komisja przesłuchał również obecnego członka zarządu Totalizatora Sportowego Grzegorza Sołtysińskiego.