Ludzie kontra quady

Mieszkańcy Bielska-Białej protestują i zbierają podpisy pod petycją, bo obawiają się hałasu. Już teraz, jak mówią, ryk silników spędza im sen z powiek. Ich zdaniem jeśli w sąsiedztwie powstanie profesjonalny tor, będzie jeszcze gorzej.
Choć ma niewiele wspólnego z turystyką, to cieszy się popularnością równą szlakom położonym w wysokich górach. Już niebawem w Bielsku-Białej powstać może taki właśnie tor. – Nasze stanowisko jest jednoznaczne. Nie wyrażamy zgody na prowadzenie tego rodzaju tutaj projektu. Do obecności quadów mieszkańcy Bielska-Białej zdążyli się już przyzwyczaić, jednak sąsiedztwo toru – jak mówią – jest już ponad ich siły.
Quady jeżdżą wprost do doliny, która od momentu przejęcia przez Urząd Miejski stała się niekoniecznie legalnym “motocrossowym rajem”. – Koledzy, którzy jeżdżą tą drogą, gdyby zachowywali jakiekolwiek bezpieczeństwo, było by wszystko w porządku, ale oni jeżdżą, jakby już byli na tym torze – stwierdza Janusz Białek, protestuje przeciwko powstaniu toru.
Torze, który podobnie jak tor niedawno otwarty w Cieszynie, zdaniem urzędników byłby najlepszym rozwiązaniem – Odczuwamy w urzędzie taką potrzebę budowy toru, dlatego że mamy bardzo dużo sygnałów od mieszkańców, że motocykliści i quadowcy rozjeżdżają tereny leśne – informuje Tomasz Ficoń, Urząd Miejski w Bielsku-Białej.
Jednak jak dodaje Tomasz Ficoń to, czy tor znajdzie się właśnie tu, wcale nie jest jeszcze pewne. Mimo to mieszkańcy już postanowili się zabezpieczyć i zaprotestować. I swój sprzeciw przekazać urzędnikom. Teraz z uwagą śledzą wszystko co dzieje się w ich sąsiedztwie. A tych, którzy jeżdżą w terenie nie ubywa. Nic dziwnego, bo liczba miejsc do bezpiecznego pokonywania bezdroży niekoniecznie idzie w parze z zainteresowaniem. – Ci, którzy mają trochę benzyny w krwi, to są zawsze za tym, żeby rozwijać tę motoryzację i to rozwijać bezpiecznie i legalnie, a nie jakieś dzikie wyścigi, czy jazda po lesie – zaznacza Jacek Balicki, Automobilklub Beskidzki.
Niestety otwarty nieco ponad miesiąc temu cieszyński tor motocrossowy, przynajmniej na Śląsku póki co pozostaje rodzynkiem. – Trzeba się cieszyć, że na Śląsku mamy taki tor i to jest naprawdę na poziomie europejskim. Powiem szczerze: jeździłem w Stanach na wszystkie tory motocrossowe i to jest poziom, to jest naprawdę wysoki poziom – stwierdza Andi Mancin, kierowca rajdowy. Poziom, który dostępny jest tylko na torze motocrossowym. Na likwidację tych dzikich, przynajmniej tu, na razie nikt nie znalazł sposobu.