Ludzie listy piszą…

O to by funkcjonariusze Straży Miejskiej w Będzinie poćwiczyli czytanie zadbała pewna mieszkanka Wojkowic. – Nie możemy lekceważyć żadnej sprawy, mimo tego, że w kategoriach żartobliwych możemu mówić o grubości czy ilośći kartek, natomaist ukryte tam mogą być poważne problemy ludzkie, nad którymi się trzeba pochylić – uważa Arkadiusz Dusiński, komendant Straży Miejskiej w Będzinie. Jakie to problemy próbowalismy dowiedzieć się od autorki pisma. – Czytała pani całe pismo? Całe? Takie długie? Właśnie będę tam jechać…chciałabym przeczytać. – Ja tam dziś będę osobiście.
Czekaliśmy, nie przyjechała. Teraz lektura zajmie strażnikom miejskim z Będzina co najmniej tydzień. Wiele godzin spędzili przy podobnych pismach urzędnicy z Wojkowic, gdzie ta pisarka jest bardzo dobrze znana. – Tematyka tych listów jest bardzo rozległa, dotyczy spraw osobistych, spraw sąsiadów, najblizszej rodziny, pogody – opowiada Jerzy Pyszczek, UM w Wojkowicach. Dziś byłoby o czym pisać. Swoje zbiory ma także wojkowicki Ośrodek Pomocy Społecznej. – Uwielbia urzędników, uwielbia chyba chodzić po różnych urzędach i właśnie składać pismo, ponieważ nie tylko u nas, także na policji składa – dodaje Katarzyna Małysz, MOPS w Wojkowicach.
Składa także na ręce sąsiadów. – Lubi pisać, bo i do mnie pisała też pare lat temu, nie wiem czy jej się jakaś krzywda dzieje. Jako sąsiadka to jest nieuciążliwa, jest spokojna kobieta, a jaka jest w domu? Trudno jest mi powiedzieć – opisuje Zefiryna Kozłowska. Grafolog potwierdza, może mieć pewne problemy. – Ta osoba jest introwertyczna, potrzebuje kontaktu z ludźmi, ale gdy uzyskuje ten kontakt, to od razu tym ludziom wbija szpile – tłumaczy Eugenia Głąb, psychografolog.
Bo rzeczywiście pisze o wszystkim i o wszystkich. Taka lokalna – spiskowa teoria dziejów mogłaby znaleźć wielu czytelników. – W dobie takich brazylijskich seriali, które się ciagną nie wiem po 6, 7 tysięcy odcinków, również i to może by znalazło odbiorców. Ja nie zaryzykuję – podsumował Dariusz Kindler, wydawnictwo i drukarnia Progress. Nawet pisarzowi Wojciechowi Kuczokowi taka liczba stron imponuje. – Nie znam autora mojego pokolenia, który by był zdolny do popełnienia powieści o takiej objętości.
Bo 350 stron rękopisu to mniej więcej 700 stron maszynopisu. Taka wytrwałość, pasja a i sposób zyskiwania czytelników mogą budzić podziw. Bo skoro pewnej pani chiało się napisać teraz innym musi się chcieć to przeczytać.