Lustracja majątkowa?

Walka to w górniczych związkach zawodowych chleb powszedni. Cel – zawsze ten sam: pieniądze. Tym razem – pod obstrzałem znalazły się te zarabiane przez samych związkowców. Rajmund Pollak, członek podbeskidzkiej “Solidarności” niedawno zaproponował, by sami związkowcy pokazali co mają w kieszeni. – Solidarność wyrosła właśnie z ruchu otwartości, z ruchu przejrzystości i myślę, że myśmy wiele rzeczy postulowali, które na początku się wydawały kontrowersyjne – wyjaśnia Pollak.
Ale ta okazała się na tyle kontrowersyjna, że pomysłodawca ujawnienia majątków związkowców z władz związku musiał odejść.
To nie o postulaty, ale o samego Pollaka chodziło – przekonują jego koledzy. – Brak możliwości współpracy, brak możliwości porozumienia się, brak dialogu. Niestety, praca związkowa wymaga niekiedy kompromisów, nie można pozostawać ciągle w walce – stwierdza Wanda Stróżyk, Międzyzakładowa Organizacja NSZZ “Solidarność” Fiat.
A to szukanie kompromisów, prowadzenie dialogu, jednym słowem: praca związkowa jest całkiem opłacalna – zwłaszcza dla samych liderów związkowych – podkreślają dziennikarze. – Część działaczy związkowych pracuje na dwóch etatach. Na jednym są związkowcami, na drugim dorabiają w prywatnych firmach, w radach nadzorczych, w spółkach prywatnych. I niejednokrotnie świetnie na tym wychodzą – uważa Tomasz Głogowski, “Gazeta Wyborcza”. Tak jak właściciel hotelu. Były związkowiec z kopalni Silesia, który na handlu węglem dorobił się kilku milionów złotych.
Dominik Kolorz szef górniczej Solidarności zapewnia jednak, że takich sytuacji liderzy związkowi nie będą tolerować. – Tak jak w każdej rodzinie są normalne owce i są czarne owce, to w każdym związku zawodowym są tacy, którzy te stanowiska wykorzystują do celów własnych, ale tutaj myślę, że prędzej czy później członkowie związku takie osoby zweryfikują – wyjaśnia Kolorz.
I tylko oni dostęp do oświadczeń mieć powinni – nie ma wątpliwości ZZG. – Nie powinno to być przedmiotem debaty publicznej, a w zainteresowaniu naszych członków związku, którzy płacą składki i którzy wybierają poszczególnych działaczy związkowych – mówi Wacław Czerkawski, Związek Zawodowy Górników.
A to oznacza, że związkowcy lustracji majątkowej mówią tak, pod warunkiem, że lustrować będą sami siebie i nikt z zewnątrz o wynikach takiej lustracji się nie dowie.
Pokazywanie zarobków i to nie tylko we własnym gronie popiera Tomasz Underman ze związku zawodowego lekarzy. Choć według niego nie o przejrzystość tu chodzi, a o zamach na związki. – Związki zawodowe w górnictwie są bardzo silne, są solą w oku pracodawców i różnych innych oszołomów, i teraz próbuje się je dyskredytować. Zawsze znajdą się ludzie, którzy coś zrobią wstrętnego – stwierdza Underman.
Ale postawie związkowców dziwi się Grzegorz Wójkowski ze stowarzyszenia Bona Fides. – Związki zawodowe są atakowane, że działacze związkowi jakieś dziwne pieniądze dostają, więc ja uważam, że w interesie związków zawodowych powinno być to, żeby to było upubliczniane i żeby te ataki można było odpierać – uważa Wójkowski.
Na razie jednak liderom związkowym zdecydowanie lepiej wychodzi odpieranie ataków, niż walka o to, by nie było do nich podstaw.
Tą sprawę komentowała w studiu TVS Barbara Cieszewska – publicysta.