Magiczny olbrzym

Gdy się ma tyle wzrostu co pan Marcin biegać na parkiecie wcale nie jest łatwo. Wystarczy jednak odpowiednie wsparcie i można biec dalej. Dziś Marcin Gortat jest najlepszym polskim koszykarzem. – Uznana marka już w NBA. Człowiek, którym zaczynają się poważne kluby interesować, który naprawdę ”liznął” koszykówki na poważnie, zagrał zresztą przecież w finale NBA – zachwala Adam Wilkin, koszykarz, MKKS Zabrze. Jako jedyny Polak w historii. Dlatego dziś niemal wszystkie oczy skierowane są właśnie na niego. – Głównie zacięcie moje sprawiło, że doszedłem do tego poziomu i nie zamierzam teraz zatrzymać się na nim. Chcę dalej kontynuować moją ciężką prace i zapisać się w historii.
Po udanym sezonie w barwach zespołu z Florydy – olbrzym z Orlando wrócił do Polski. Od kilku dni podróżuje po kraju promując wrześniowe mistrzostwa Europy w koszykówce. – Jesteśmy w sytuacji kiedy mamy ogromną imprezę przed nami i należy zrobić tutaj wszystko żeby ta impreza powiodła się. Oczywiście bardzo duże znaczenie będzie miał wynik naszej reprezentacji, ale trzeba przygotować kibiców, organizatorów, żeby pomogli nam jak najbardziej – mówi Marcin Gortat. Jednak wizyta i trening z młodzieżą to jednak coś więcej niż tylko promocja dużej imprezy. Bo tak naprawdę polska koszykówka od dawna nie miała swojego idola, a jej obecna kondycja pozostawia wiele do życzenia. – To wszystko sprawi, że po prostu koszykówka polska pójdzie w górę i podniesie się z tych kolan, na których, że tak powiem jest – uważa Tomasz Jankowski, były kapitan reprezentacji Polski. – Nigdy nie wiązałem swojej przyszłości z tym, bo po pierwsze nie jestem tak zawzięty i ambitny jak Marcin Gortat, poza tym jednak nie mam takiego talentu jak Marcin i warunków fizycznych – mówi uczestnik imprezy.
Ale jak przekonuje “polski młot” z Orlando – by odnieść sukces nie to jest najważniejsze, a ciężka praca. – Jest dużo wyrzeczeń, jest dużo rzeczy, które muszą niestety ominąć. Muszą zrezygnować z wielu rzeczy i tak naprawdę jeśli będą bardzo chcieli, to jest wszystko do osiągnięcia. A grać i trenować będzie gdzie. Bo to właśnie przed Spodkiem powstała specjalna strefa katowickiej koszykówki. Każdy chętny może przyjść i porzucać. Nawet bez swojej piłki. – Aby już te 63 dni do rozpoczęcia Eurobasketu odbywały się pod takim coraz bardziej mocno budowanym napięciem do przyjęcia tych najlepszych drużyn koszykarskich – wyznaje Krystyna Siejna, wiceprezydent Katowic.
Ci, którzy przyszli dziś na spotkanie wierzą, że wśród tych najlepszych za 63 dni znów zobaczą olbrzyma tym razem nie z koszulką Orlando Magic, a z orłem na piersi.