Małopolska lepsza niż USA? Energylandia w Zatorze będzie największym parkiem rozrywki w Polsce!
Kiedy spojrzeć na wszystko z góry widać, że jeszcze wiele się tu zmieni. Taką możliwość dają tu już pierwsze działające atrakcje. Podróż z góry na dół i z powrotem może zapierać dech w piersiach. -Organizm troszeczkę do góry się podnosi, wewnątrz tak samo. No bardzo przyjemnie, sympatycznie. Trochę krzyków, trochę pisków, ale ogólnie bardzo miłe wrażenia – ocenia Marek Brasewicz z Wrocławia. Jak przekonują, w krainie energii w Zatorze koło Oświęcimia wrażeń za sprawą funduszy europejskich z czasem będzie więcej.
W tym przypadku o tych najsilniejszych mogą mówić tylko dorośli, ponieważ by wejść na karuzele, trzeba mieć nie tylko mocne nerwy, ale też odpowiedni wzrost. Kryterium to nie dotyczy jednak atrakcji dla dzieci i rodzin, których w parku jest 31. Łącznie na 26 hektarach znajdują się 44 różnego rodzaju nowoczesne urządzenia. -Widać, że jest zróżnicowane to wszystko. I dla dzieci i dla młodzieży i dla dorosłych jest też kilka atrakcji. Także jak najbardziej pozytywnie oceniamy to – mówi Ireneusz Grubosz, turysta. A w Energylandii jest co oceniać. Rollercoaster, wulkan i gigantyczna zjeżdżalnia to tylko niektóre z atrakcji. Koszt budowy tego obiektu szacowany był na 72 mln zł. Park rozrywki jeszcze nie jest skończony, a już przekroczył budżet o 13 mln zł. -Na dzień dzisiejszy oferujemy rollercoastery familijne, dla dzieci, oczywiście jest jeden młodzieżowy. Natomiast nie są to urządzenia na skalę światową, taki na prawdę ewenement w Polsce. W roku 2015 będą 3 rollercoastery – mówi Tomasz Leński, Energylandia w Zatorze.
A to z pewnością przyciągnie wymagających turystów. Co istotne wszystkie montowane urządzenia są nowe. -To, że można spędzić czas tak wyśmienicie z rodziną to jest niezastąpione i w sumie każdą cenę można za to dodać, bo czas z rodziną jest bezcenny – mówi Rafał Wilkołek z Jawornika. A tego przyda się w zachodniej Małopolsce dużo, bo tuż obok Energylandii od kilku lat z sukcesem wypełnia go Zatorland. Czyli kraina opanowana przez setkę prehistorycznych gadów. To tylko jeden z etapów podróży w przeszłość. -Mottem naszych parków jest edukacja przez rozrywkę. U nas można poza lunaparkiem z urządzeniami rozrywkowymi, głównie parki tematyczne. Park ruchomych dinozaurów, park mitologii, park bajek, park owadów – mówi Ewa Chwierut, Zatorland w Zatorze.
Spacery po parkach nie tracą na popularności. Na brak zainteresowania nie narzekają także w pobliskim Inwałdzie, gdzie w podróż przez Australię, Grecję, Włochy, czy Chiny wybrało się już kilkaset tysięcy turystów. -Na niektóre można wejść, tak jak tutaj widzimy, plac św. Piotra. Oprócz tego mamy duży lunapark z nastawieniem na małe dzieci, duże dzieci i dorosłych – mówi Agnieszka Bylica, Park Miniatur w Inwałdzie. Niestety, moc tych atrakcji jest odwrotnie proporcjonalna do mocy portfela po ich odwiedzeniu. I to bez względu na to, czy jest to podróż przez świat miniatur, prehistorii czy krainę energii…