RegionWiadomość dnia

Manifestacja w Katowicach – bronili miejsc pracy. Strajk generalny coraz bardziej realny

Nastroje bojowe, bo i stawka wielka. – Sytuacja dla ludzi pracy jest wręcz tragiczna – mówi Wacław Czerkawski, Związek Zawodowy Górników w Polsce. Jej poprawy dziś przed Urzędem Wojewódzkim w Katowicach domagało się ponad dwa tysiące związkowców. U ich boku także Paweł Kukiz, muzyk, który publicznie ostro atakuje polityków. – Mówicie, że Tusk zabiera pracę, to bzdura! On dał pracę 100 tysiącom urzędników.

Obrona zagrożonych miejsc pracy na Śląsku to główny cel tej manifestacji. – Po raz ostatni ostrzegamy, że kolejnym naszym ruchem będzie już strajk generalny. Potem może być już tylko zaostrzenie sytuacji w postaci strajku ciągłego, a chyba nikomu na tym nie zależy w czasie kryzysu – mówi Wacław Czerkawski, ZZGwP. Sytuację kryzysową w regionie podgrzały informacje o planowanym zwolnieniu półtora tysiąca pracowników tyskiego Fiata i kolejnych pięciu tysięcy kolejarzy z Przewozów Regionalnych.

Zdaniem związkowców mimo tak niepokojących danych, rząd nie robi zbyt wiele, by zagrożonych utratą pracy wspomóc. – Minister Piechociński miota się od ściany do ściany. Pomysły polegające na tym, że będziemy prosić Czechów, żeby przyjęli naszych pracowników, którzy stracą pracę na Fiacie to nie są najszczęśliwsze pomysły – stwierdza Bogusław Ziętek, Związek Zawodowy „Sierpień 80”. Swój pomysł na to, by pracownicy Fiata jednak zostali u siebie, mają opozycyjni radni z Tychów. Jutro w tej sprawie skierują wniosek o wsparcie ich starań do ministerstwa pracy.

Co do tego, że miejsc pracy w dobie spowolnienia gospodarczego musi ubyć, nie mają wątpliwości przedstawiciele Platformy Obywatelskiej. Twierdzą, że wiele z postulatów związkowców jest zbyt wygórowanych. – Do tanga potrzeba dwojga, więc tutaj dwie strony muszą usiąść do stołu i rozmawiać – mówi Agnieszka Kostempska, przewodnicząca klubu PO.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Dziś do wspólnego stołu usiedli związkowcy i wojewoda śląski. Na jego ręce przekazali petycję domagając się ratowania przemysłu. Sam odbiór petycji nie oznacza jednak, że jej odbiór przez rząd będzie taki, jakiego chciałaby strona związkowa. – Dzisiaj człowiek zmienia prace w swoim dorosłym życiu parę razy. I to również trzeba w swoim scenariuszu swojej kariery zawodowej mieć na uwadze – stwierdza Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski.

Planowany przez związki scenariusz zdaje się być już nieunikniony. W przeprowadzonym do tej pory w branży hutniczej referendach ponad 90 procent głosujących chce strajku. Niemal identycznie sytuacja przedstawia się w spółkach kolejowych. Kolejne referenda w branży energetycznej i ciepłowniczej oraz w górnictwie i służbie zdrowia odbędą się już po Nowym Roku. – Kobiety nie powinny pracować na kontraktach. Powinny mieć poczucie bezpieczeństwa i pracować na umowach stałych, a nie o dzieło, czy zlecenia – mówi Małgorzata Grabowska, pielęgniarka.

Szybkiego uporządkowania sytuacji na Śląsku nie wróży na pewno brak rozmów rządu z tymi, którzy gotują się do największego od ponad 30 lat protestu w regionie. Czasu na rozmowy wiele już nie zostało. Generalny strajk planowany jest w lutym.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button