RegionWiadomość dnia

Marsz w hołdzie ofiarom represji przeszedł z Katowic do Świętochłowic

Idą, by pamiętać. I po to, by przypomnieć innym o represjach, jakie spotykały Górnoślązaków po drugiej wojnie światowej. – Więźniom kazano się modlić w języku polskim co dzień rano i pod wieczór, a w nocy ci sami strażnicy, którzy najpierw się modlili, bili ich i katowali – wspomina Alan Zych, mieszkaniec Świętochłowic.

Pamięć miała zniknąć po tym, jak na miejscu obozu postawiono ogródki działkowe. Ale echa tamtej tragedii w Świętochłowicach słychać do dziś. – Paru próbowało uciec, jednym się udało, a do drugich postrzelali podczas pościgu – mówi Hubert Rapstein, który mieszkał w pobliżu obozu.

Po to, by wziąć udział w marszu, niektórzy przejechali setki kilometrów. – To jest tyle warte, że nawet gdyby to było pięćset czy tysiąc kilometrów, to też bym przyjechał, bo to jest warte tego poświęcenia – stwierdza Sebastian Juros, który przyjechał na marsz z Niemiec. Dlatego od tego roku w każdą ostatnią niedzielę stycznia o tamtych wydarzeniach ma być głośno w całym województwie. – Przez wiele lat, za czasów PRL-u, starano się tę historię chować pod dywan, tak aby ona została zapomniana – mówi Adam Matusiewicz, marszałek województwa śląskiego.

Jednak takich lekcji historii – tej górnośląskiej – wciąż brakuje. – W prywatnej pamięci, szczególnie starszego pokolenia, oczywiście te krwawe epizody wkroczenia Armii Czerwonej na teren Górnego Śląska są wciąż obecne – uważa dr Tomasz Słupik, politolog. Teraz najważniejsze, żeby zaczęły być obecne również w tej powszechnej. – Należy uczyć o Górnym Śląsku i jego historii. Nie tylko o tej, szczególnie dramatycznej, związanej z rokiem 1945, ale między innymi o niej. Dopiero wtedy uda się tą świadomość historyczną tak naprawdę odbudować – podkreśla Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska. Bo choć od kilku lat zaczyna się powoli budzić świadomość, powrót do kart historii Górnego Śląska – nie jest powrotem łatwym.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button