Marzenie na kółkach
Przejażdżka na mini quadzie – właśnie tak wygląda realizacja marzenia sześcioletniego Maksymiliana. I choć jest on bardzo zadowolony, to jednak oczekiwania miał trochę inne. – Ja chciałem prawdziwego, a nie na baterie – mówi Maksymilian Rarok. Jednak na taki prawdziwy jeszcze jest za wcześnie. Fundacja “Mam Marzenie”, dla której to już sto osiemdziesiąty czwarty uszczęśliwony podopieczny, aby wręczyć quada, poprosiła o pomoc motocyklistów. Prawdziwi twardziele jak mówią, nie mogli nie pomóc, choć Maks tak naprawdę marzenie ma całkiem inne. – Największym to marzenie, to na pewno byłoby życie. Ale, że taka sytuacja zaistniała, to co można uczynić takiemu dziecku, żeby spowodować przynajmniej ten chwilowy uśmiech, to jest wspaniałe uczucie – stwierdza Mariusz Legieżyński, motocyklista.
Uczucie, którego bardzo często doświadczają wolontariusze Fundacji Mam Marzenie. Sebastian Uzar podkreśla, że quad, to nie najbardziej zaskakujące marzenie z jakim się spotkał. – W tej chwili mamy marzyciela, który chce zostać trenerem Manchesteru United. Mamy chłopczyka, który chce przelecieć się helikopterem razem z antyterrorystami, więc to są takie marzenia bardziej wyszukane. Dużo bardziej ważne od unikalności realizowanego marzenia jest to, jak bardzo marzyciel liczy na jego realizację. Mama Maksymiliana Elżbieta Rarok przekonuje, że to właśnie taki quad był marzeniem jej syna i to od bardzo dawna. – Myśmy mu odradzali, myśmy mu mówili żeby znalazł sobie marzenie, może takie inne. On powiedział, że to jest jego właśnie marzenie, i on takie chce.
Chce także spokojnie doczekać chwili, kiedy ten mini pojazd będzie mógł zamienić na taki – znacznie większy.