RegionWiadomość dnia

Męskie granie w Katowicach

Elektronicznie, hip-hopowo, rockowo, a nawet jazzowo. Nieważne jak, ważne by było bezkompromisowo. Kilkunastu artystów z różnej muzycznej bajki na jednej scenie. – Nie jest tak jak to się mediom wydaje, znaczy nie jesteśmy aż tak tępi. Nasze wzory estetyczne są nieco bardziej wysublimowane i dzięki temu uda się stworzyć koncert naprawdę wysmakowany, złożonych z artystów niszowych – mówi Wojciech Waglewski, muzyk, pomysłodawca projektu “Męskie Granie”.

“Wszyscy muzycy to wojownicy” to jego motto. Tak jak całego projektu “męskie granie”. – W ogóle w życiu trzeba walczyć. Nie zgodziłbym się ze stwierdzeniem, że wszyscy muzycy to wojownicy. Ja bym powiedział, że nie wszyscy, ale Ci którzy dzisiaj zagrają na pewno nimi są – mówi Leszek Możdżer, muzyk.

Pomysł na zebranie kilkunastu artystów na scenie zrodził się w głowie Wojtka Waglewskiego w marcu tego roku. – Zjawił się sponsor, któremu najpierw udzieliłem swej niebanalnej, powalającej urodą twarzy a później okazało się, że za tym może iść jeszcze coś – mówi Wojciech Waglewski.

To coś to kilkunastu artystów z górnej półki na jednej scenie i kilka miejsc do odwiedzenia i zagrania po męsku. – W Polsce często były takie tendencje do robienia festiwali sprofilowanych, rockowych, hip hopowych, jazzowych, a tutaj jest fajnie, że jest przemieszka – mówi Piotr “Emade” Waglewski, zespół Kim Nowak.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Leszek Możdzer, Tomasz Stańko, Maciej Maleńczuk, Abradab, Smolik i do tego sporo młodych i zdolnych. Na przykład takich jak Michał Baj – w muzycznym kręgu kojarzony jako Dj Eprom – mistrz skreczingu. – Koncerty są krótkie, dynamiczne, po trzydzieści minut, więc widownia nie jest w stanie znudzić się jednym artystą. Wszystko jest bardzo fajnie skompresowane, skondensowane i podane na tacy w najlepszej jakości – mówi Baj.

Męskie Granie przed sobą ma jeszcze pięć przystanków. Poznań, Kraków, Wrocław i Warszawę. – Wychodząc na scenę nie dość, że się bawimy to jest jeszcze taka druga teza, że męskie granie to jest skok głową w dół czyli skok w publiczność – mówi Mateusz Pospieszalski, muzyk.

Jak się okazuje zapotrzebowanie na taką muzykę jest ogromne. W Gdańsku bilety wyprzedały się do ostatniego. Z kolei na imprezę w Katowicach bilet można było kupić kilka dni temu już tylko u koników, choć wejść ma tutaj aż dwa tysiące osób. – Zainteresowanie projektem przeszło wogóle wszelkie oczekiwania. Jestem dumny przede wszystkim z tego, że drzemie w naszym narodzie chęć do słuchania muzyki niebanalnej, że ludzi wrażliwych naprawdę są setki tysięcy – mówi Wojciech Waglewski.

Granie po męsku nie zakończy się w tym roku. Pomysłodawca koncertów planuje już kolejną trasę. Niewykluczone też, że w przyszłym roku obok grania męskiego pojawi się także to żeńskie, bo przecież i płeć piękna po męsku potrafi zagrać.

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button