Miał być ratunkiem dla gliwickiego zakładu. Kontrakt wart mld zł może nie doczekać się realizacji!

W gliwickim Bumarze iskrzy i to dosłownie. Załoga alarmuje, że kontrakt na produkcję 204 wozów bojowych typu WZT-3 jest zagrożony. A kontrakt ten to być albo nie być dla tego zakładu, w którym pracuje blisko dwa tysiące osób. – Jesteśmy przygotowani na tę produkcję, ale na razie jej nie zaczynamy– mówi Dariusz Skwarek, Związek Zawodowy Kontra. W hali stoi co prawda osiem takich maszyn, ale kolejne na razie z taśmy nie zjeżdżają. A czas goni, bo wszystkie pojazdy mają być dostarczone do Indii do końca 2014 roku. – Do tej pory straciliśmy ponad dwa miesiące czasu od kiedy ten kontrakt jest podpisany. Nic się do tej pory nie zrobiło, pieniędzy na produkcję nie ma. Miały być jakieś decyzje w czwartek, ale jeszcze nic na ten temat nie wiemy – dodaje Dariusz Skwarek.
Przedstawiciele zarządu Bumaru przekonują z kolei, że finansowanie kontraktu nie jest zagrożone. Na uruchomienie linii produkcyjnej trzeba jednak zaczekać, bo jak twierdzą, wymaga to dopięcia wielu spraw organizacyjnych. Problem w tym, że kontrakt wart blisko miliard złotych, może przepaść, jeśli wozy nie trafią do Indii na czas. – Jest to ogromne zlecenie w ogóle całej grupy Bumar. Cieszymy się ogromnie, że ten kontrakt udało się podpisać i będziemy robili wszystko, żeby rzetelnie go wykonać – zapowiada Ewa Kubisiewicz-Boba, rzecznik Bumar Łabędy w Gliwicach. Ale i przedstawiciele władz spółki wiedzą, że łatwe nie będzie to zadanie.
Załoga boi się o pracę. Zarządowi spółki związkowcy zarzucają brak decyzji, bez których produkcja szybko nie ruszy. – My zaniepokojeni tą sytuacją wysłaliśmy pismo do ministra skarbu, by się tym zainteresował i doprowadził do przyspieszenia podejmowania decyzji w sprawie realizacji kontraktu – informuje Zdzisław Goliszewski, Związek Zawodowy Solidarność.
Kontraktu, na który chrapkę mieliby też inni. – Jestem teraz w Indiach. Wracamy teraz z największych targów zbrojeniowych na świecie, Zaprezentowaliśmy pojazd w wersji afgańskiej, dokładnie ten, który jeździ z polskimi żołnierzami w Afganistanie. Oczywiście opinie na temat tego pojazdu oraz osoby, które odwiedziły nasze stoisko wszelkie oczekiwania pokryły – mówi Michał Rumin, Wojskowe Zakłady Mechaniczne w Siemianowicach Śląskich.
Próba podbicia Dalekiego Wschodu to ambitny krok, zwłaszcza, że na naszym rynku śląskie firmy zbrojeniowe cieszą się renomą. Żołnierze piątego pułku chemicznego w Tarnowskich Górach są zaopatrywani w maski i odzież ochronną właśnie z Bumaru. – Jest to sprzęt można powiedzieć światowej klasy, dorównujący innym rodzajom sprzętu produkowanego przez firmy zagraniczne – mówi ppłk. Mirosław Kobryń, szef sztabu 5 pułku chemicznego w Tarnowskich Górach. Teraz Bumar musi faktycznie się uwijać z robotą, aby szansa na ogromne pieniądze nie odjechała bezpowrotnie.