RegionWiadomość dnia

Miejski biznes parkingowy?

Bilet za opłatę parkingową dla bytomskich radnych stał się przepustką, nie do finansowego raju, ale do sali rozpraw. Wojewódzki Sąd Administracyjny zdecydował, że uchwała dotycząca pobierania opłat na dwóch bytomskich placach była nielegalna, bo nie są one drogami publicznymi, a wewnętrznymi. – Jeżeli obywatel zechce i potrafi udowodnić, że tam stał, to oczywiście ma takie prawo i powinien to w sądzie wygrać. Natomiast też trudno zwracać obywatelom, co do których nie ma pewności, iż tam kiedykolwiek parkowali. Więc po to jest prawo, aby te dwie racje rozsądzić – tłumaczy Krzysztof Wójcik, bytomski radny.

Ci z mieszkańców, z którymi rozmawialiśmy, sądzić się jednak nie zamierzają, choć do czasów, kiedy za postój na placach Kruczkowskiego i Sikorskiego płacić musieli – myślą wracają niechętnie. – Czasami nie było miejsca, więc parkowało się gdzieś z boczku, na chodniku i oczywiście zaraz były jakieś tam pretensje. A po drugie, tu jest centrum, trzeba gdzieś stanąć, żeby cokolwiek załatwić. Czasami na pięć minut się stanęło, a trzeba było jednak ten parkomat zapłacić – stwierdza Bogusława Cichecka, mieszkanka Bytomia. I tak przez pięć lat.

Sąd orzekał już w czasie, kiedy Rada Miejska w Bytomiu uchyliła zaskarżoną uchwałę. Tym nie mniej sąd uznał, że postępowanie nie jest bezprzedmiotowe z tego powodu, że przez okres pięciu lat uchwała ta wywoływała skutki prawne – przyznaje prof. Ryszard Mikosz, prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. I przy okazji skutecznie zasilała miejską kasę.

Przez ponad miesiąc kasowali wiedząc, że jest to bezprawne – przekonuje radny Henryk Bonk, który sprawę skierował do wojewody. Ale na tym nie koniec batalii – zapowiada. Tym razem wojna toczy się o miejsca… bezpłatne. – Na ulicy Parkowej miejsca postojowe są płatne. A ten parking wybudowany, zamknięty, gdzie są dopuszczani tylko nieliczni, kilkadziesiąt osób wybranych nie wiadomo według jakiego klucza przez prezydenta i sekretarza miasta, oni nie płacą – wyjaśnia radny.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Tymczasem urzędnicy tłumaczą, że to wszystko nie tak. Bo ten parking ma po prostu wszystkim ułatwić życie. – Został wydzielony nie z ulicy Parkowej, ale specjalnie wybudowany po to, żeby nie zajmować miejsc parkingowych na tym parkingu, z którego korzystają klienci urzędu – podkreśla Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzecznik prasowy UM w Bytomiu.

Klienci urzędu, czyli mieszkańcy miasta na miejskim systemie parkowania nie pozostawiają jednak suchej nitki. – Byłem nie raz zdenerwowany, nie tylko tutaj, że muszę biegać po sklepach, rozmieniać pieniądze, a okazuje się, że jak nie mam rozmienionych pieniędzy i po prostu nie jestem w stanie kupić biletu, to już miałem kwitek z karą – mówi Janusz Kubełka, mieszkaniec Bytomia.

Pytanie, czy równie skutecznie miasto będzie potrafiło przyznać się do parkingowych win?

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button