Mieszkańcy Katowic i Chorzowa bez ciepłej wody i ogrzewania

Temperatura w mieszkaniu spada z godziny na godzinę, co jest niemałym zmartwieniem dla Henryka Twardocha, który ma się opiekować chorą wnuczką. – Wnuczka ze szpitala przychodzi i po prostu boimy się o nią, nie wiem co się stanie, jak będzie za parę godzin – mówi. A będzie tylko zimniej, bo usuwanie awarii potrwa do rana. Lokatorów czeka więc wyjątkowo zimna noc. – Pogoda nie będzie łaskawa, będą mrozy, temperatura w Chorzowie spadnie w nocy nawet do minus 9 stopni Celsjusza – przyznaje Grażyna Bebłot z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Katowicach.
Jednak to nie niskie temperatury przy gruncie są przyczyną awarii. – Jeszcze nie znamy dokładnej przyczyny, ale podejrzewamy, że jest to wżer miejscowy, czyli taka punktowa dziura – tłumaczy Jacek Urban z Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Katowicach. W wyniku czego powstało rozszczelnienie magistrali.
W naszym regionie to już czwarta poważna awaria w ciągu ostatnich miesięcy. W listopadzie w Będzinie zimne kaloryfery miało 6,5 tys. odbiorców, w grudniu awaria nie ominęła Katowic i Chorzowa, gdzie 24 tys. mieszkań zostało bez ogrzewania, w styczniu ponownie Katowice tym razem 16 tys. mieszkań bez ciepła.
Mimo to katowiczanom nie brakuje cierpliwości i poczucia humoru. – Mnie to nie przeszkadza, bo mieszkanie jest ciepłe, a mimo mych lat czuję się na tyle dobrze, że jest mi ciepło – stwierdza Aleksandra Majchrzak, mieszkanka Katowic. Ciepłe wspomnienia z czasów awarii sprzed roku mają też władze szpitala miejskiego Murcki w Katowicach. Wszystko dlatego, że w kryzysowej sytuacji szpital nie został sam ze swoim problemem. – W tamtym czasie wydział zarządzania kryzysowego urzędu miasta dostarczał nam grzejniki i ciepłą wodę w termosach – przyznaje Włodzimierz Sieradzki, zastępca dyrektora Szpitala Miejskiego Murcki w Katowicach.
Mieszkańcy dotknięci brakiem ciepła nie mogą wprawdzie liczyć na sztab antykryzysowy, ale na ratunek przyszli im ciepłownicy, którzy mimo mrozów pracują w pocie czoła.